niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział VII

          Czas przelatywał mi między palcami i nawet nie zauważyłam, gdy minęły trzy tygodnie od urodzin Mattego. Zdjęcie szczęśliwej rodziny wylądowało na czterech okładkach gazet plotkarskich oraz wbiło się na ranking najbardziej wyświetlanego zdjęcia w Internecie. Nie mogłam nic na to poradzić, więc postanowiłam zająć się sobą i swoją taneczną karierą. W studio mieliśmy masę pracy, ponieważ nasza grupa miała dwa miesiące, żeby przygotować się do corocznych zawodów, a ludzie nie wiedzieć czemu tracili zapał. Jedynie Charles i ja okazywaliśmy nadmierne zainteresowanie zwycięstwem, dlatego sami zgłosiliśmy się do jednej z kategorii. Postanowiliśmy zaszaleć i tym razem nie wybraliśmy hip-hopu, jak zawsze, a jazz, w którym tak na dobrą sprawę byliśmy kompletnie zieloni. Był to odważny ruch, ponieważ konkurencja z roku na rok podnosiła poprzeczkę, a ja chwilami zaczynałam poważnie zastanawiać się nad tym, czy była to dobra decyzja i czy rzeczywiście sobie poradzimy. Teraz jednak nie było już odwrotu i chcąc nie chcąc musieliśmy dalej brnąć w ten pokręcony wir tańca i ciągłego powtarzania dokładnie tego samego układu.

          Londyn od kilku dni zaszczycał nas deszczem i ponurą pogodą, więc całe dnie spędzaliśmy w studiu, próbując wykończyć choreografię oraz popracować nad naszą techniką. W zeszłym roku wygrała para, której taniec wypełniony był uczuciami i emanowała od nich silna więź. Nam brakowało do tego cholernie dużo, ponieważ traktowaliśmy się jak dobrzy kumple, a nie jak dwójka osób, których łączą jakieś silniejsze uczucia. Była to nasza pięta Achillesowa, nad którą ciężko pracowaliśmy. Dzisiaj szło nam wyśmienicie, oboje mieliśmy wrażenie, że przekonująco wykonujemy swoje ruchy i panujemy nad naszą mimiką. Jeden krok bliżej do zwycięstwa.

          - Nagrajmy to - powiedział w końcu Charles.- Żebyśmy wiedzieli, co mamy poprawić.

          Tak więc rozstawiłam statyw i aparat, i zatańczyliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Staraliśmy się, aby każdy nasz ruch był precyzyjny, a żadna, nawet najmniejsza pomyłka, nie zakłócała przebiegu choreografii. Przez chwilę naprawdę zatraciliśmy się w tańcu i gdy obejrzeliśmy film, wiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi.

          - Wyślę ci go dzisiaj, okej? - powiedział blondyn, kiedy pakowaliśmy swoje rzeczy.

          Byłam cholernie zmęczona, a jedyne o czym marzyłam to zimny prysznic, jednakże to wyczerpanie miało również swoje plusy. Dzięki niemu czułam się spełniona, dokładnie tak, jakbym dzięki temu wiedziała, że na sto procent dałam z siebie naprawdę wszystko. W tamtej chwili mogłam przenosić góry, a przynajmniej tak mi się wydawało.

          - Będę czekała.

          Dałam mu buziaka w policzek i pomaszerowałam do samochodu. Była godzina szesnasta, a ja na siedemnastą umówiłam się z Eveline w najlepszej kawiarni na świecie. Musiałam wziąć szybki prysznic i trochę przekroczyć prędkość, aby zdążyć na czas, ale ostatecznie dotarłam na miejsce niespóźniona. Panna Berry siedziała już w naszym stałym miejscu i zawzięcie czytała jakiegoś szmatławca.

          - Zamówiłam nam już - powiedziała, nawet nie podnosząc wzroku.

          - Też cię miło widzieć, Eveline.

          Usiadłam na swoim miejscu i dopiero teraz zauważyłam, co czyta moja przyjaciółka. Na pierwszej stronie widniało ogromne zdjęcie One Direction, a obok niego mniejsze sylwetki mnie i Zayna. Cóż, nasz związek nadal przynosił dużo sensacji i wzbudzał negatywne emocje wśród fanek. A Modest na siłę próbował to zmienić.

          - Jak tam na planecie Malik?- zapytała nagle Barry.

          - Cóż, miłość kwitnie i słychać fanfary.

          Mój sarkazm jak zwykle przejął mój umysł, a blondynka uśmiechnęła się szeroko. Rozumiałyśmy się bez słów, jednak musiałyśmy zdać obszerniejsze relacje z minionego tygodnia. Ostatnio rzadko się widujemy, ponieważ Eveline miała ogrom pracy na studiach, a ja skupiałam się na tańcu i brakowało nam czasu na przyjemności. Do tego dochodziły moje obowiązki jako miłość Zayna, co także pochłaniało większą część mojego wolnego czasu. Na bieżąco musiałam dodawać wpisy na Twittera, dzielić się zdjęciami na Instagramie i odpisywać fankom. Modestowi zależało na tym, żeby Directionerki miały o mnie jak najbardziej pozytywne zdanie, dlatego też dość często sami im odpisywali. Gdy tylko kelner postawił przed nami dwie karmelowe kawy i ogromne kawałki tortu czekoladowego, jak zahipnotyzowana od razu sięgnęłam po widelczyk, aby móc go skosztować.

         - A zdjęcie na Insta? – Eve pacnęła mnie w dłoń, przypominając mi o obowiązku dodawania głupich zdjęć.

          Nienawidziłam dzielić się każdą chwilą mojego życia z całym światem, jednak zdawałam sobie sprawę, że tego ode mnie oczekiwano. Ze skwaszoną miną złapałam do ręki swój telefon i wymierzyłam obiektywem aparatu wprost na zamówienie przyniesione przez przystojnego, młodego kelnera, który niewątpliwie był jedną z największych zalet tego lokalu, a zarazem jednym z wielu powodów, dla których lubiłyśmy tu przesiadywać. Ustawienie rąk pod odpowiednim kątem, fikuśny filtr, kilka idiotycznych hasztagów i oto mamy przepis na świetnie prezentujące się zdjęcie na tym przytłaczająco ambitnym portalu. Nie zdążyłam nawet zablokować ekranu, kiedy telefon poinformował mnie o napływającej fali "like", która po chwili zalała ów fotografię. Fakt iż uchodziłam za dziewczynę Malika z całą pewnością działał na jej korzyść i jestem niemal w stu procentach pewna, że w innej sytuacji pod zdjęciem znalazłoby się ewentualnie jakieś jedno zabłąkane polubienie i może do tego zgryźliwy, adekwatny do sytuacji komentarz Eveline. Like pod zdjęciem nie do końca były tematem, który potrafił na długo zająć mój umysł, dlatego już po chwili ponownie zajęłyśmy się ożywioną rozmową na przeróżne tematy. Eve zaczęła właśnie opowiadać mi o swoim nowym, seksownym wykładowcy, kiedy mój telefon wydobył z siebie piskliwy, lekko nieprzyjemny dźwięk, który był zwiastunem nadejścia nowej wiadomości tekstowej. Bez zastanowienia złapałam go do ręki i odczytałam kilka nadesłanych mi przed momentem słów. Eveline wcale to nie ruszyło, ponieważ bez zajęknięcia kontynuowała swój wywód na temat "nieludzko pociągającego" tyłka pana Fletchera, który podobno miał całkiem nieziemski, irlandzki akcent. W normalnej sytuacji zwroty, których używała moja przyjaciółka i jej jawne zainteresowanie starszym o jakieś dwadzieścia lat gościem z pewnością nieco by mnie zaniepokoiło, ale i swoją drogą rozbawiło, jednak tym razem naprawdę nie było mi do śmiechu. Eveline najwyraźniej zauważyła moją rzednącą z sekundy na sekundę minę, ponieważ moment później przerwała i nieco zdezorientowanym głosem spytała:

          - Co jest?

          - Jesteś w Mirage? Będę tam za dziesięć minut - przeczytałam na głos, po czym z wyraźnym zażenowaniem spojrzałam w ciemne oczy swojej rówieśniczki.

          - Marcus?- spytała zdziwiona, a ja prychnęłam niczym rozjuszona kotka odchylając do tyłu głowę.

          Gdyby to był Marcus byłabym całkiem zadowolona. Odkąd włożył swój niemały wkład w organizację przyjęcia Matty'ego nasze stosunki uległy zdecydowanej zmianie, na plus oczywiście. Wciąż pozostawał pomiędzy nami niewielki dystans spowodowany wcześniejszą kłótnią, jednak żadne z nas nie starało uprzykrzyć sobie nawzajem życia i zwracaliśmy się do siebie z wielkim szacunkiem, a chwilami wręcz czułością. Była to miła odmiana po tych kilku tygodniach ciągłych sprzeczek, awantur i płaczu, a ja naprawdę chciałam, żeby sprawy pomiędzy nami zostały na takim poziomie na jakim były.

          - Zayn.

          Odparłam gorzko wciąż przypatrując się jej twarzy. Mina blondynki była ciężka do odgadnięcia. To było coś pomiędzy "jestem zdenerwowana, ponieważ ten dupek znowu psuje nasze popołudnie", a "jest mi bardzo przykro, że musisz to wszystko znosić". Tak, czy inaczej zrobiło mi się dzięki niej dużo lepiej. Czułam wsparcie, którego w tamtym czasie naprawdę bardzo potrzebowałam.

          "Nawet nie próbuj, dziś spędzam czas z Eve."

          Odpisałam szybko, po czym nieco zdenerwowana rzuciłam telefon na stolik. Nie wiem, czy rzeczywiście wierzyłam w to, że Zayn mnie posłucha, czy tylko chciałam mu dać do zrozumienia, że jego towarzystwo nie jest dla mnie powodem do radości. W każdym razie Malik nie żartował, a jego dziesięć minut rzeczywiście trwało dziesięć minut, a nie dwadzieścia tak, jak w wykonaniu Eveline, na którą wiecznie trzeba było czekać. Chłopak pojawił się w kawiarni z tym swoim firmowym, idiotycznym uśmiechem przyklejonym do twarzy, a we mnie wrzało na sam widok. Wyglądał dobrze, z resztą jak zawsze. Jego włosy uniesione były ku górze i chociaż wyglądały, jak klasyczny nieład, to pewnym było to, że ktoś zadał sobie sporo trudu, aby prezentowały się tak, a nie inaczej. Niedbale, ale z klasą. Czarne, dopasowane spodnie podtrzymywał gruby, skórzany pasek, natomiast ciemne, ciężkie buty, które nosił wyglądały na lekko znoszone, choć byłam pewna, że i to było celowym zabiegiem. Umięśniony tors i ramiona okryte były zwykłym białym t-shirtem, który w połączeniu z jego śniadą cerą dawał porywająco dobry efekt. Na to wszystko niechlujnie zarzucił skórzaną kurtkę, która dodawała mu nonszalancji. Z jednej z kieszeni wystawała biało czerwona paczka mocnych Malrboro, która przykuła moją uwagę tylko i wyłącznie dlatego, że chwilę później chłopak sięgnął do niej ręką i zgrabnym ruchem uchwycił jednego papierosa szybko wetknąwszy go sobie pomiędzy spierzchnięte wargi.

          - Tutaj nie wolno palić - rzuciłam oschle na przywitanie, po czym podniosłam się nieco z miejsca i musnęłam pełnymi wargami jego szorstki policzek.

          Dziwiło mnie to z jaką łatwością potrafię powiedzieć te słowa z szerokim uśmiechem na ustach, który tylko i wyłącznie sprawił, że zabrzmiało to jeszcze bardziej niemiło, niż w normalnej sytuacji. Oczywiście miałam ochotę na obrzucenie Zayna zniesmaczonym spojrzeniem i obdarowaniem go wiązanką dosadnych słów, które naprawdę cisnęły mi się na usta, jednak doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jego nadejście mogło wiązać się z obecnością fotoreporterów, czy też co gorsza fanek, które bez skrupułów opisałyby to na twitterze, tym samym rujnując mój udawany związek z mulatem.

          - Gdybyś była mną, to też byłoby ci wolno - odparł i bez namysłu odpalił papierosa.

          Był tak zarozumiały, że chwilami miałam wrażenie, że jego wybujałe ego zacznie zajmować tak dużo miejsca, że wszyscy inni ludzie będą musieli opuścić lokal, aby zdołało się je jakoś pomieścić. Jego arogancja i bezczelność sprawiały, że jedyne o czym myślałam to to, aby jak najszybciej wymierzyć mu cios z otwartej ręki prosto w twarz i jakoś wyprowadzić go z tej alternatywnej rzeczywistości, w której wciąż tkwił, a w której Zayn Malik był istnym pępkiem świata. Przeświadczenie o tym, iż gwiazdom wydaje się, że można im dużo więcej, niż przeciętnemu, szaremu człowiekowi w tym przypadku sprawdzało się w dwustu procentach, a ja zaczynałam powątpiewać w to, czy w brunecie uchowała się choć resztka skromności.
Pozostawiłam jego słowa bez komentarza, ponieważ wszczynanie jakiejkolwiek dyskusji z tym chłopakiem było kompletnie bezcelowe. On i tak wiedział wszystko najlepiej. Nie był w stanie dostrzec w sobie ani jednej wady, więc wytykanie mu błędów było właściwie czymś, co w zasadzie nie przynosiło żadnych skutków.

         - O Eveline, miło cię widzieć, przytyłaś? Wydajesz mi się jakaś większa..

          Swobodny ton głosu, którym posługiwał się chłopak właściwie zaskoczył mnie jeszcze bardziej niż sam sens jego wypowiedzi. Wpatrywałam się w niego w kompletnym osłupieniu, a moje wargi same rozchyliły się pod wpływem ogromnego szoku, którego właśnie doznałam. Malik był dupkiem, to wiedziałam nie od dziś, jednak naprawdę nie spodziewałam się, że posunie się do aż tak bezczelnych słów. Obrażanie mnie to jedno, ale obrażanie moich bliskich to zupełnie inna bajka. Przekroczył w tym momencie tę niewidzialną granicą, którą całkiem podświadomie wytyczyliśmy między sobą, a ja nie miałam zamiaru mu na to pozwalać. Czułam, że jeśli nie zareaguję na jego wyjątkową arogancję, to następnym razem posunie się jeszcze dalej, a ja nijak nie będę już potrafiła powstrzymać tego fatalnego rozrostu agresji, która w nim rosła. W głowie układałam sobie słowa, których użyję, aby najbardziej pokazać Mailkowi, że takie zachowanie jest po prostu nie do zaakceptowania i nawet jemu nie ujdzie na sucho, ponieważ tym razem nie ma do czynienia z jakimś idiotycznym pracownikiem Modestu, który trząsł portkami na każde jego nieprzychylne słowo, tylko ze mną, a to naprawdę utrudniało sytuację.

          - O Boże, to Zayn Malik!

          Właśnie w tym momencie moje plany co do podzielenia się swoimi trafnymi uwagami, co do przekroczonego poziomu arogancji ze strony Malika opuściły lokal, ponieważ tuż obok chłopaka pojawiły się dwie nastolatki, które bez wątpienia były fankami One Direction, co nietrudno wywnioskować było po tym jak szczęśliwe były zdając sobie sprawę z tego, że rzeczywiście mają okazję zobaczyć swojego idola. Obie były mniej więcej dwa lata młodsze od mojej skromnej osoby, mimo że próbowały wyglądać na starsze. Wymachiwały rękami przed moim nosem, przez co prawie zostałam uderzona przez jedną z nich telefonem w twarz. To nie byłoby niczym przyjemnym dla nich, mnie, Malika czy też samego Modestu, ponieważ poziom mojej frustracji niebezpiecznie szybko wzrastał i gdyby para mogła uciec przez moje uszy, to właśnie w tym momencie wszyscy byliby tego świadkami. Ich nadmierna ekscytacja Malikiem doprowadzała mnie do szału, jednak utrzymywałam neutralny wyraz twarzy. W pewnym momencie nawet lekko się uśmiechnęłam, żeby nie zrazić ich do siebie. Musiałam dbać o swój wizerunek, jeżeli nie chciałam masowego ataku napalonych nastolatek, próbujących zabić mnie przez sen. Czułam się jak idiotka, ponieważ tak naprawdę miałam ochotę powiedzieć im, że spotkanie tego dupka wcale nie powinnno być dla nich powodem do radości, i że sens ich życia nie powinien opierać się na poznaniu Zayna "Jestem-Pępkiem-Świata-Wszyscy-Możecie-Mi-Possać" Malika. Mijała wieczność, a ja ledwo wytrzymywałam. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś nachyla się w moją stronę i po prostu daje mi krótkiego buziaka w policzek.

          - Zgadamy się kiedy indziej, teraz dam wam trochę czasu. Musisz się nacieszyć swoim Kłapouszkiem, przecież tak bardzo brakowało ci jego towarzystwa.

          Patrzyłam na nią otępiała, ale jako jedyna zrozumiałam sarkazm Eveline. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, moja przyjaciółka opuszczała już lokal, zostawiając mi rachunek za jej kawę i deser. Typowa panna Berry.

          - Kłapouszek!

          Usłyszałam jakiś piskliwy dźwięk i przeniosłam wzrok na Zayna i fanki. Dziewczyny trzymały się za ręce i wyglądały, jakby zaraz miały się roztopić pod wpływem nieopartego uroku mojego "chłopaka" oraz przesłodzonego przezwiska, użytego w stronę Malika. Deser, który ledwo co skosztowałam, niebezpiecznie cofnął się z mojego żołądka i przez chwilę myślałam, że wyląduje na drogich butach Zayna. Znalazłam się w jeszcze bardziej niekomfortowej sytuacji i jedyną rzeczą, która dla mojego mózgu wydawała się słuszna do zrobienia, to wpakowanie sobie do ust kolejnego kęsa ciasta. Nie miało to w ogóle sensu, biorąc pod uwagę mój aktualny stan.

          - Oj ty mój Prosiaczku..- nim się obejrzałam, Zayn nachylał się nade mną, uśmiechając się od ucha do ucha. - Wyglądasz uroczo z tą czekoladą na buzi.

          Mówiąc to, jego kciuk powędrował w stronę mojego nosa i lekko starł przepyszną czekoladę z jego czubka. Gdy myślałam, że gorzej już być nie może, Zayn bez krępacji zlizał ją z palca wprowadzając mnie w kompletne osłupienie. W odróżnieniu do mnie nasze towarzyszki wyglądały na prawdziwie zachwycone jego wyjątkowo uroczym zachowaniem, które mnie osobiście obrzydzało i powodowało odruch wymiotny. Niestety jedynie ja wiedziałam, ile fałszu i obłudy jest w jego pogodnym tonie, i nadmiernej opiekuńczości, której odegranie było istnym kunsztem gry aktorskiej.

          Wydawało mi się, że nie biorę w tym wszystkim udziału, czułam się, jakbym była biernym uczestnikiem tego wydarzenia. Dopiero gdy usłyszałam swoje imię i poczułam trzy pary oczu na sobie, wyrwałam się z tego otępienia. Fanki chciały zrobić mi i Zaynowi zdjęcie, a ten oczywiście się zgodził, bo przecież musimy dbać o to, jak postrzegają nas fani zespołu. Wstałam od stołu i stanęłam obok chłopaka, żeby dziewczyny miały lepsze zdjęcie, jednak Zayn miał inne plany. Objął mnie w talii i przesunął przed siebie, po czym mocno przytulił  od tyłu, kładąc brodę na moim ramieniu i splatając nasze dłonie, aby były widoczne w kadrze. Fanki zrobiły nam kilka zdjęć, pożegnały się, a my usiedliśmy z powrotem przy stoliku, abym mogła dokończyć moje ciastko. Rozmowa niespecjalnie się kleiła, dlatego Malik przeglądał coś na telefonie, a ja próbowałam delektować się tą czekoladową rozkoszą.

          - Na zdjęciu ze mną wyciągasz maksymalnie trzy na dziesięć - odezwał się nagle mulat, podsuwając mi telefon przed oczy. - A to ciastko na pewno ci nie pójdzie w cycki. Chociaż mogłoby.

          Słowa chłopaka nie zrobiły na mnie większego wrażenia, ponieważ zdążyłam się już przyzwyczaić. Chciałam mu pokazać, jak bardzo nie ma wpływu na moją osobę, dlatego wcisnęłam sobie do ust ogromny kęs ciastka, przez który moje usta ledwo się zamykały. Brunet patrzył na mnie z nieukrywalnym zażenowaniem, co dawało mi ogromną satysfakcję. Uśmiechnęłam się triumfalnie, nadal z pełną buzią, wprawiając go w jeszcze większe obrzydzenie. Po takich małych zwycięstwach nawet byłam w stanie polubić te nasze małe potyczki.

***
          Z niecierpliwością czekałam na pracownika mojego ojca, który miał przyjechać już półgodziny temu z jakąś ważną papierkową robotą. Była sobota, a ja naprawdę miałam ochotę iść pobiegać, niestety musiałam tkwić w tym cholernym domu aż do jego przyjścia. Chodziłam tam i z powrotem po kuchni, próbując się czymś zająć, jednak z każdą minutą stawałam się coraz bardziej podenerwowana. Gdy w końcu ktoś zadzwonił do drzwi, z prędkością światła skierowałam się w ich stronę i z miną mordercy je otwarłam. Moje usta otwarły się lekko ze zdziwienia, gdy zobaczyłam przed sobą Marcusa. Nie wydałam z siebie żadnego dźwięku, stałam jak słup soli i patrzyłam na niego, próbując znaleźć jakieś odpowiednie słowa, co wydawało się być rzeczą niemożliwą. Teraz wiem, że wystarczyło powiedzieć krótkie "Cześć".

          - Mogę wejść..?

          Zapytał nieśmiało, a ja odsunęłam się, aby zrobić mu przejście. Chłopak od razu ruszył w stronę kuchni, a ja podążyłam za nim, obmyślając w głowie przebieg rozmowy. Nie miałam pojęcia, jak mam się zachować. Marcus usiadł sobie na krześle, a ja oparłam się o blat, zakładając ręce na piersiach. Moje opuszki palców dotknęły mojej skóry, a ja zorientowałam się, że jedyne, co mam na sobie to stanik sportowy i spodnie z dresu. Mimo to, że Butler widział mnie nago setki razy, to tym teraz czułam się skrępowana. Sytuacja, w której się znajdowaliśmy, nie była normalna i zdecydowanie nie sprzyjała naszym kontaktom, dlatego czułam się niezręcznie, stojąc przed nim pół nago. Mimo tego, że było lepiej niż wcześniej, nadal nie wiedziałam, na czym tak naprawdę stanęliśmy, ponieważ nie rozmawialiśmy na temat naszej relacji od ostatniego czasu.Teoretycznie nie zerwaliśmy, ale tak naprawdę nie było pomiędzy nami żadnego kontaktu fizycznego, ani żadnej czułości od urodzinowego przyjęcia Eveline.

          - Tęsknię..

          Minęło naprawdę sporo czasu zanim z jego ust wydobył się jakikolwiek dźwięk. Dźwięk, który swoim brzmieniem sprawiał mi fizyczny ból. Marcus przez ostatnie miesiące odsuwał mnie od siebie, często atakował i krytykował, potrafił tak zmieszać z błotem, jak tylko umiał  mój ojciec. Krzywdził mnie słowami, ale i swoim czynami, które nie wiedzieć kiedy wypłukał z emocji. Brakowało mu delikatności, a ja bez ustanku miałam wrażenie, że uczucie, które kiedyś nas połączyło, po prostu odeszło. Ale wtedy.. W tej pustej kuchni, stojąc na zimnych płytkach i patrząc smutnym wzrokiem na leniwie kapiącą z kranu wodę zdałam sobie sprawę z tego, że jakkolwiek nie było między nami źle, moje uczucia pozostały niezmienne. Kochałam go. Silnie i całkiem prawdziwe, i choć po takim wyznaniu przed samą sobą wszystko powinno być łatwiejsze, to wcale nie było. Ja wciąż byłam tą zagubioną Verą, on nadal nie potrafił przestać mnie ranić, a mój fikcyjny związek z światową gwiazdą muzyki pop nadal istniał. Wszystko było ciężkie i skomplikowane, a ja naprawdę nie chciałam wtedy o tym pamiętać.

          - Tęsknię za tobą. Za twoim śmiechem i tańcem, za tym kiedy obrażasz się, gdy z przejęciem nucisz piosenki braci Jonas, a ja nie potrafię ukryć swojego rozbawienia. Tęsknię za twoimi włosami, za ich zapachem i za tym kiedy mogłem po prostu dotknąć cię w każdej chwili, nie patrząc za siebie, czy przypadkiem ktoś nas nie obserwuje, bo przecież mogłabyś mieć przez to kłopoty. Czuję się, jakbym miał postradać zmysły, kiedy jesteś z nim. Nie mogę pogodzić się z faktem, że może cię dotykać i całować, podczas kiedy powinnaś być tylko moja. On nie zasługuje nawet na sekundę twojej uwagi i wiem, że czasem sprawiam, że też przestaję na nią zasługiwać i naprawdę mam ochotę sobie przez to przyłożyć, ale kocham cię i nie potrafię pogodzić się z tym, że on jest obok ciebie.

          Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej, odepchnęłam się dłońmi od blatu i błyskawicznie pojawiłam się tuż obok szatyna. Moment później zarzuciłam ręce na jego szyi i przyciągając go jak najbliżej siebie, przycisnęłam swoje pełne usta do jego zaróżowionych warg. Łapczywie kradliśmy sobie pocałunki, domagając się więcej i więcej. Wyglądało na to, że obojgu brakowało nam bliskości, a moment, w którym mogliśmy dać upust swojej frustracji właśnie nadszedł. Dłonie chłopaka zachłannie wędrowały po moim ciele, powtarzając tak dobrze znane szlaki. Słyszałam swój płytki oddech, gdy chłopak z pasją składał czułe pocałunki na mojej szyi, raz po raz mocniej zasysając kawałek nagiej skóry, pozostawiając na niej czerwone ślady. Każdy milimetr mojego ciała domagał się jego uwagi. Niespodziewanie szatyn odepchnął mnie lekko od siebie i podnosząc się ze swojego miejsca, zrobił krok w moją stronę. Wszystko działo się tak szybko, że nawet gdybym chciała, nie zdążyłabym zaprotestować, kiedy jego silne dłonie zatrzasnęły się na mojej talii. Sama nie wiedziałam, w którym momencie uniósł mnie ku górze i posadził na marmurowym blacie. Automatycznie moje nogi oplotły jego biodra, przyciągając go bliżej. Pragnęłam go, jak nigdy w życiu. Nie chciałam czekać już ani chwili dłużej, więc nieudolnie próbowałam uporać się z guzikami jego czarnej koszuli, wciąż nie odrywając się od słodkich ust Marcusa. Byłam pewna czego chcę i jestem przekonana, że on pragnął tego samego. Tego popołudnia bez wątpienia skończylibyśmy w łóżku, namiętnie się kochając, gdyby nie głośne trzaśnięcie frontowych drzwi, które skutecznie nas od siebie odciągnęło. Chwilę później rozwścieczona twarz mojego ojca pojawiła się w wejściu do kuchni, a ja wiedziałam już, że mam poważne kłopoty.

          - Lepiej opanuj swoje nastoletnie podniecenie seksualne i ubierz coś na siebie, za chwilę będzie tutaj Zayn i Greg - warknął, nie patrząc nawet w moją stronę.-A ty Marcus lepiej, żebyś zaraz stąd zniknął.

          Sytuacja już była nieprzyjemna, ale wraz z pojawieniem się Zayna i Grega osiągnęła apogeum żałosności. Byłam zażenowana, speszona, a do tego naprawdę cholernie wkurzona, na tyle, że nawet przez myśl nie przemknęło mi pytanie co oni wszyscy tutaj robią. Szczeniackie zachowanie Malika, którego głupkowaty uśmiech i ciche pogwizdywanie skutecznie doprowadziło mnie do białej gorączki. Miałam ochotę rzucić się na niego i wydłubać mu oczy.

          - Stary, widzę, że potrzebujesz kursu w szczytowaniu, zaraz mogę dać ci darmowe lekcje, skoro Vera i tak jest już napalona.

          Twarz Marcusa zupełnie zmieniła swój kolor i teraz przypominała swoim odcieniem dorodnego pomidora. Doskonale widziałam, jak mięśnie jego szczęki i pięści zaciskają się, a on walczy z pokusą uderzenia mulata. Na szczęście zapanował nad swoim gniewem i jedynie rzucając mu ostatnie rozjuszone spojrzenie, skierował się w stronę wyjścia.

          Byłam w takim szoku, że nie zarejestrowałam momentu, w którym Zac rzucił na blat swojego laptopa, pokazując mi jakąś głupią stronę. Nie potrafiłam zrozumieć, o co mu chodzi, dlatego stałam i tępo wpatrywałam się w ekran.

          - Czyś ty do reszty zgłupiała?! - wybuchł nagle, waląc pięścią o blat.

          Próbowałam przypomnieć sobie wszystko, co robiłam przez ostanie dni, jednak nic zdrożnego nie przychodziło mi na myśl. Greg stał i w ogóle się nie odzywał, zupełnie jak przestraszone dziecko, natomiast Zayn robił się niecierpliwy. Po chwili podszedł do laptopa i włączył filmik, umieszczony na stronie. Znana melodia rozeszła się po pomieszczeniu, a ja jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w siebie i Charlsa, tańczących na sali. Mój wzrok skupił się na tytule artykułu, do którego był przyłączone ów video. "Niewierna (?!) nowa dziewczyna Zayna Malika". Nie rozumiałam, co to wszystko ma znaczyć, i co te dwie sprawy mają ze sobą wspólnego.

          - Przecież my tylko trenowaliśmy - szepnęłam bardziej do siebie niż do nich.

          -To twoje trenowanie może spieprzyć cały plan! - syknął Zac, mocno chwytając mnie za ramię i lekko nim potrząsając. - Obudź się, królewno, bo twoja nierozwaga doprowadzi do prawdziwej tragedii!

          Stałam przed nimi i dziwiłam się, jak stado osób dorosłych i wykształconych może tak niewiele wiedzieć o życiu. Tragedia? Tragedią jest bieda i wszechobecna śmierć dzieci w Afryce, lecz na pewno nie rozpad fikcyjnego związku, który tak naprawdę byłby dla mnie prawdziwym wybawieniem. Słowa mojego ojca w ogóle nie miały sensu i były puste, zupełnie jak jego serce. Wyrwałam się z uścisku i wlepiłam wzrok w Grega, który od czasu pojawienia się w naszej kuchni, nie odezwał się ani słowem. Zazwyczaj był wygadany i na wszystko miał odpowiedź, ale teraz chyba zabrakło mu języka w gębie. Podejrzewam, że spowodowane to było wybuchem Zacka, który kompletnie postradał zmysły i przestał się hamować.

          - Musimy opanować sytuację.. - mruknął w końcu, a ja udawałam, że go nie słyszę.

          - Mógłbyś powtórzyć? - zapytałam z przekąsem, zakładając ręce na piersi. - Nie dosłyszałam.

          - Musimy opanować sytuację - powiedział pewniej. - Nagramy filmiki, na których ty i Zayn wyglądacie na naprawdę zakochanych. Zaczęliśmy już wszystko prostować, jednak nadal potrzebujemy jakichś poważnych dowodów.

          - Świetnie, nie mogę się doczekać tych cudownych chwil!

          Zatrzasnęłam laptopa i szybkim krokiem opuściłam kuchnię. Czułam, że zaraz zwariuję, dlatego potrzebowałam świeżego powietrza. Miałam ochotę zniknąć, albo przynajmniej wyjechać na jakiś czas i wrócić, jak ten cały cyrk się skończy. Niestety ani mój wyjazd, ani magiczne zniknięcie problemu nie wchodziło w grę, dlatego póki co musiałam nacieszyć się krótką chwilą samotności, którą postanowiłam zaserwować sobie w postaci natychmiastowego wypadu na jogging.




















No cześć wszystkim! :)
Wybaczcie kolejną, cholernie długą przerwę, ale niestety moje życie to jeden wielki burdel, a ja jestem zbyt niezorganizowana, aby znaleźć więcej czasu na pisanie. Wiem, że już od jakiegoś czasu serwuję Wam dokładnie to samo głupie tłumaczenie, ale teraz naprawdę obiecuję Wam, że postaram się dodawać rozdziały częściej! Rozdział jest jaki jest. Ja nie jestem do końca przekonana, ale niestety na dzień dzisiejszy nie było mnie stać na nic lepszego. Z resztą został jeszcze jeden rozdział i w końcu pojawi się moment, od którego rzeczywiście mam ochotę pisać to opowiadanie i pójdzie mi już z górki. Tak myślę i mam taką nadzieję. Chciałabym podziękować Wam za miłe komentarze, które za każdym razem są dla mnie niczym miód na moje lodowate serce. Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju.. Chodzi mi o czytanie i komentowanie blogów. Kurde! Bardzo pragnęłabym poczytać wszystkie Wasze opowiadania, bo mam zwyczaj zaglądać na blogi swoich czytelników i widziałam, że niektóre są naprawdę interesujące, ale niestety teraz nie mam co do tego okazji. Maj będzie spokojniejszy, nie wspominając o czerwcu, w którym mam już totalny lajcik. Mam nadzieję, że okażecie zrozumienie, a jeśli tak, to na pewno się odwdzięczę. :)
Na koniec, jako że mamy święta, życzę Wam naprawdę spokojnych i pogodnych świąt. Bawcie się, odpoczywajcie, róbcie to na co macie ochotę i nie przejmujcie się niczym innym!
Do napisania! :)

ZAPI WIESZ, ŻE TWOJA POMOC JEST DLA MNIE NICZYM WYBAWIENIE, LOVE YA <3


edit. A tak w ogóle to jak podoba Wam się teledysk do You & I? :D

ask
twitter
tumblr
stabiliser

17 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swketne juz sie rozkrecalp z marcusem
      Jestem ciekawa co wymysla :)
      @JustinePayne81

      Usuń
  2. Dlaczego ja tak bardzo nie lubię Zayna w tym opowiadaniu? Vera powinna mu utrzeć nosa, raz a porządnie, może by wtedy dostał odpowiednią nauczkę. To boli, gdy czytam jak bardzo dziewczyna jest uwięziona i ograniczona, wiesz? A Malik w ogóle jej nie pomaga ani nie jest jej nawet w najmniejszym stopniu wdzięczny, że niszczy swoje życie tylko dlatego żeby on był lepiej postrzegany.
    Mam nadzieję, że Vera nie ucierpi bardziej na tym układzie.
    Długo czekałam na ten odcinek, ale się doczekałam i warto było :)
    Całuję <3
    @Gattino_1D
    [gotta-be-you-darling]
    [marked-ff]

    OdpowiedzUsuń
  3. tesknie za tamtym szablonem!!!!!!!!!!!!!!! taki byl tajemniczy, ciemny, a ten jest normalny nie wyroznia sie wsrod innych :(((((((((((( historia zajebista, to juz wiesz, napisalam na tamtym blogu ale i tutaj chcialam cie zachecic do siebie bo wtedy wieksze prawdopodobienstwo ze moze moim natrectwem cie przekonam!
    Mogę liczyć na twoją opinię?

    Zawsze jest szansa, że wejdziesz, zobaczysz, pokochasz ( mam nadzieję lol )
    youngloovers.blogspot.com
    loovelorn.blogspot.com
    fromyourlust.blogspot.com
    ifindyourlips.blogspot.com
    Nawet jak nie masz teraz ochoty, to kiedyś pewnie będzie ci się nudzić, zerknij, może warto :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, jak tylko zobaczyłam na twitterze Twoją informację na temat nowego rozdziału, od razu ''pobiegłam'' czytać. W tamtej chwili nie liczyło się nic innego. Olałam wszystko i wszystkich, żeby w spokoju przeczytać calutki rozdział jednego z moich najbardziej ulubionych opowiadań, jakie czytam.
    Muszę przyznać, że tym rozdziałem wywołałaś u mnie bardzo dużo emocji, za co oczywiście masz ogromnego plusa.
    Nie znoszę Zayna w tym opowiadaniu. Po prostu nienawidzę gościa, i marzę o tym, aby w końcu Vera się zbuntowała i nawtykała mu tak porządnie, żeby więcej się nie odezwał.
    Jego chamskie komentarze, aroganckie zachowanie, te cwane uśmieszki, to już jest po po prostu masakra sama w sobie. Nie mogę go znieść, naprawdę nie potrafię.
    Już od samego początku widać było, że kawał z niego dupka, ale w którymś rozdziale pokazał tą swoją lepszą stronę, a potem znowu to samo. No kurczę no, Zayn ogarnij swoje seksowne cztery litery, bo jeśli Vera nic nie zrobi, to Zła, Naćpana Atomówka Aga wkroczy do akcji i nie będzie już miło. Przysięgam!
    Jego wredny komentarz, co do Eveline był poniżej poziomu. Przesadził, naprawdę przesadził. Dziewczynom nie mówi się takich rzeczy, a ten cwaniaczek myśli, że ma jakieś ulgi, bo jest gwiazdeczką? Oj nie, chłoptasiu, tak nie będzie.
    Cieszy mnie fakt, że Vera może od tego wszystkiego odetchnąć, kiedy tańczy. To ją relaksuje, a ja jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Nawet przyznam, że podobało mi się, kiedy tańcowała z Charlesem. Wyczułam między nimi malutką chemię, chociaż jestem świadoma, że to tylko taniec i właśnie o to w tym chodziło. Smutek.
    Na miejscu Very, w tej restauracji, wzięłabym ten pieprzony aparat i rzuciła nim prosto w Malika, albo wysmarowałabym jego twarzyczkę jedzeniem. Jej złość przeszła na mnie, i to jest jak najbardziej pozytywne, bo potrafisz mnie wciągnąć tak bardzo, że wczuwam się w to, co piszę. Czasem za bardzo, ale nieważne.
    Byłam niemal pewna, że Vera i Marcus zaczną się kłócić, kiedy postanowił ją odwiedzić, ale czekała na mnie bardzo miła niespodzianka, chociaż sama nie wiem, bo później ktoś zniszczył ten cudowny moment.
    Miałam banana na twarzy, kiedy Vera i Marcus zaczęli się ślinić i macać gdzie popadnie.
    No, ale niestety musiał wkroczyć pieprzony tatuś i Maliczek, a także jakiś inny fagas, żeby zniszczyć tę chwilę. A miało być tak pięknie! No i na dodatek ten filmik. Ciekawe, kto go wrzucił. Ach, no tak, przecież Charles go miał, więc pewnie on za tym stoi. Coś mi się wydaje, że będzie przerąbane, ale z drugiej strony, to nie zrobili nic złego.
    W końcu to był tylko taniec! Ogarnijcie się ludziska! Nic się nie stało!

    Rozdział bardzo emocjonalny i jak najbardziej pozytywny. Świetnie napisany. Cudowny pomysł na akcję i właściwie to wszystko było w nim świetnie, cudowne i wspaniałe.
    Udał Ci się, jak najbardziej! Błędów jako takich nie zauważyłam, bo czytałam ów rozdział późno w nocy, kiedy mój mózg zasypiał, także... Na tym zakończę swoją wypowiedź.
    Kocham Twoje opowiadanie i mam nadzieję, że znowu nas zaskoczysz i dodasz rozdział wkrótce. Ach, dobrze mieć marzenia, prawda?
    Życzę Ci mnóstwo, mnóstwo weny oraz dużo, dużo czasu, aby zabrać się za pisanie. I na koniec pozdrowienia od Naćpanej Atomówki Agi (można się domyślić, że chodzi o mnie. Nie od dziś wiadomo, że jestem dziwna i lepiej się do mnie nie zbliżać). :))

    Loss
    Ostatnie Spojrzenie
    Silence

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ''Tak bardzo, że wczuwam się w to, co piszę'' - Tam powinno być ''czytam'', a nie ''piszę''. Przepraszam. ;)

      Usuń
  5. Kochana, ja Ci absolutnie robić wyrzutów o przerwy w rozdziałach robić nie będę, bo sama ostatnio mam urwanie głowy, poza tym nie możesz się przecież rozdwoić, nie? Ani ja, ani na pewno żaden inny czytelnik nie ma Ci tego za złe, w sumie wszyscy cierpimy na nieustanny brak czasu. A rozdział, wbrew Twoim obawom, wcale nie jest jakiś kiepski czy coś. Wprost przeciwnie - ponieważ coraz bardziej kocham to opowiadanie, wciągnęłam się w czytanie dosłownie po paru zdaniach i po skończeniu stwierdziłam, że świetnie wszystko opisałaś. W sumie nie przypominam se sytuacji, w której nie byłabym usatysfakcjonowana po przeczytaniu czegoś, co wyszło spod Twojej ręki ;o
    Podoba mi się fakt, że Charles i Vera zgłosili się w parze do zawodu, stawiając sobie wysoko poprzeczkę w postaci wyboru dyscypliny, w której się przecież nie specjalizują. Bądź co bądź jestem pewna, że sumienne treningi, wytrwałość, ich umiejętności i wiara w to, że dadzą sobie radę, sprawi, że faktycznie świetnie wypadną na tym konkursie. Fajnie opisałaś ich pracę, bo mało kto w ogóle pamięta, że taniec to nie tylko kombinacja kroków i panowanie nad ciałem, ale również granie emocjami. Trzymam zatem za nich kciuki.
    Matko, kocham Eveline! W sumie jak czytam o relacji łączącej ją i Verę, to od razu mam przed oczami siebie i swoją przyjaciółkę, właściwie to całkiem podobnie wygląda - rozumiemy się bez słów i jedna drugiej może do woli nawrzucać, a żadna się nie obrazi, bo wiadomo, że to przecież z miłości XD Wiesz, w sumie rozbawiła mnie ta cała sytuacja z wrzuceniem zdjęcia na instagrama. Vera robi to wszystko, bo musi zachować twarz i przekonać do siebie jak najwięcej fanek 1D (a spójrzmy prawdzie w oczy, nawet jeśli któryś z naszych chłopców spotyka się z kimś na serio, to i tak jest cała fala obraźliwych uwag pod adresem tej dziewczyny), tymczasem smutne jest to, że są osóbki na tym świecie, które naprawdę nie przeżyją dnia bez zrobienia fotki własnego żarcia i wrzucenia jej jak najszybciej do internetu. Sama instagrama nie posiadam, a nawet gdybym posiadała, to nigdy w życiu nie zrozumiałabym tej dziwnej mody. Rozumiem od czasu do czasu, ale żeby CIĄGLE chwalić się jedzeniem? Dobra, bo się zbulwersowałam i zaczęłam Ci truć zupełnie nie na temat XD Nawet się ucieszyłam, jak Zayn przysłał swojej ustawionej dziewczynie tego smsa, bo mimo wszystko lubię czytać sceny z udziałem tych dwojga. Oczywiście wiem, że ona sama zachwycona nie była - a kto by był - jednak niecierpliwie czekałam na pojawienie się Malika. Jego bezczelność z paleniem tego papierosa w środku lokalu czy sam fakt, że zignorował wiadomość Very, przychodząc tak czy siak do Mirage, nie zbulwersowały mnie aż tak bardzo, jak jego uwaga pod adresem Eveline. Sama jestem dość... okrągłych kształtów i chociaż próbuję coś z tym zrobić, jednocześnie starając się nie przejmować, to boli mnie każda uwaga. Po Eve to oczywiście spłynęło, ale ja na jej miejscu chyba od razu bym wstała i wyszła, albo najpierw dała mu w twarz, jednocześnie wybuchając płaczem. Dobra, bo ja znowu pobłądziłam... Cóż, spodziewałam się, że w kawiarni pojawią się fanki One Direction. Wyobrażam sobie, jak to musiało wyglądać z ich perspektywy. Spotkały swojego idola, więc był to w tym momencie najszczęśliwszy dzień pod słońcem, miały również okazję spotkać jego dziewczynę. Z tego co opisałaś, dosłownie rozpływały się nad ich "pełnym miłości" związkiem, w końcu tak słodko do siebie mówili plus te czułe gesty ze strony Zayna. Ja sama bym była wniebowzięta i zapewne poprosiłabym o podobne zdjęcie, nie mając zielonego pojęcia, że to, co widzę, to tylko dobrze odegrana rola. Muszę przyznać, że Vera dobrze wywiązuje się ze swojej roli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zayn, jako celebryta, przyzwyczaił się już do ukrywania emocji, a o dziwo główna bohaterka naprawdę dotrzymuje mu kroku. Serio, chociaż ta dwójka wyraźnie nie znosi swojego towarzystwa, ciągle sobie dogryzają i zabijają się wzrokiem, to ja szczerzę się jak nienormalna, kiedy o nich czytam, bo mimo wszystko są tacy... pocieszni XD
      Kurna, za chiny ludowe nie jestem w stanie przekonać się do Marcusa. No nie znoszę typa i jestem autentycznie zaskoczona, że Vera faktycznie go kocha, nawet pomimo tego, jak paskudnie mu się zdarzało ją traktować. Cóż, w sumie miłość nie wybiera, prawda? Nawet w tym rozdziale, kiedy Marcus zachowywał się wyjątkowo grzecznie, w zasadzie czule, jakoś mi się to nie uśmiechało. Zawsze, gdy oni są razem, to mam wrażenie, że coś nie pasuje. To pewnie dystans do Marcusa, nie widzę innego wytłumaczenia. Jeszcze oboje wplątali się w taką namiętną akcję, a tu nagle włazi Zac, jezu ;o Nawet gdyby ojciec Very był jakiś normalny, to i tak sytuacja byłaby dosyć niezręczna. Ale w sumie co ten ciul się czepia? Byli na prywatnym terenie, nikt ich nie widział.
      Serio? Nawet o taniec z Charlesem muszą się już czepiać?! Mówię to zarówno do Modestu, jak i mediów, które oczywiście szukają dziury w całym. Mam nieprzyjemne wrażenie, że Zac będzie próbował zabronić Verze wizyt w studio, skoro nawet jej hobby jest traktowane podejrzanie. Coś mi się wydaje, że udział w zawodach stanie pod znakiem zapytania... Obym się pomyliła.
      No nic, kochana, ja czekam na ciąg dalszy, a Tobie oczywiście życzę weny i generalnie powodzenia we wszystkim, kocham <3

      Usuń
  6. Aaaa , świetny rozdział , nareszcie ! Życze dużo weny i czkema z zapartym tchem na następny !

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć misiu <3 Nie będzie to dla Ciebie wielkim zaskoczeniem, jeżeli powiem, że cieszę się ogromnie, że dodałaś ten rozdział, no bo przecież czekałam w końcu na coś nowego, Twojego! Rozumiem brak czasu, mało kto go z nas posiada w dużych ilościach, dlatego nie musisz się tłumaczyć. Dobra, ale teraz może przejdę do swojego bulwersu, bo tak, tak - ten rozdział po prostu mnie zbulwersował ze względu na zawarte w nim wydarzenia i dlatego muszę się wyładować w tym jakże wspaniałym komentarzu. A więc...
    Czytając o zajęciu dziewczyny, jakim jest taniec, mam wrażenie, że panuje wszędzie taka spokojna, błoga atmosfera. Ale nie ma się co dziwić - właśnie w tańcu Vera może się wyciszyć, robi to, co kocha, nikt jej do tego nie zmusza i przede wszystkim - może chociaż na chwilę uciec od Zayna, Modestu, ojca i wszystkich innych problemów, które ją przytłaczają. Bardzo dobrze, że ma takie hobby, które zapewnia jej chwilę wytchnienia i pomimo tego zmęczenia, widać, że jest szczęśliwa i nic nie sprawia jej więcej radości.
    Eveline jest wspaniałą przyjaciółką i takie wypady na pewno są świetne, szczególnie po jakimś czasie. Sprawa z tym Instagramem i nieszczęsnymi zdjęciami jest po prostu zabawna - Vera musi to robić, bo inaczej wszyscy fani na świecie pomyślą, że coś jest nie tak. No przecież to nie jest normalne. A to nagłe pojawienie się Malika, który zniszczył całe spotkanie, wzbudziło we mnie największą złość - no bo przecież, mówiąc w prosty sposób - Zayn mógłby dać sobie siana chociaż na moment, odpuścić swojej biednej "dziewczynie", zając się własnym tyłkiem. Ale nie, bo przecież to szanowny Zayn Malik, najważniejszy i to właśnie na nim musi skupiać się cała uwaga. UGH, co za człowiek. Rozwalił całkowicie spotkanie Very z przyjaciółką i wcale się nie dziwię, że dziewczyna była po prostu wkurzona. No kto by nie był? W dodatku, rzucał jakimiś bezpodstawnymi obelgami, co za kretyn. W ogóle to podziwiam Verę za tę cierpliwość i opanowanie, bo ja na jej miejscu już dawno przyłożyłabym Malikowi. I chociaż przez tę jedną chwilę miałabym gdzieś cały Modest, fanki i tak dalej. Zayn musi wiedzieć, gdzie jego miejsce i nie może ot tak sobie robić tego, co mu się żywnie podoba. Vera nie jest zabawką, którą sobie zabierze, jak będzie mu się nudziło, albo którą obrazi, kiedy nie będzie chciała współpracować.
    Widać, że Marcus naprawdę tęskni za tym, co było. Wzruszyło mnie jego przyjście i to, co powiedział. To było takie prawdziwe, że awwww! I tutaj chcę pogratulować naszej bohaterce - ja w takiej sytuacji zrobiłabym dosłownie to samo. Vera go kocha, na pewno chciałaby, żeby ich relacja mogła wyglądać normalnie, jak dawniej, ale nic z tego. Ok, wszystko pięknie, ładnie, a później: WTF. W ogóle Zac to przegina już tak, że masakra i to jego pierwszego zaraz po Zaynie powinno się wysłać gdzieś w pierony jasne daleko w kosmos, no bo bez jaj. I jeszcze ma pretensje do córki o ten taniec. No on sobie chyba jakieś żarty robi. A ten pomysł z naprawieniem relacji między Verą a Zaynem... OMG. Czy ich związek musi wyglądać perfekcyjnie? Przecież do jasnej cholerki, ona ma prawo spotykać się z innymi znajomymi, nie jest jakąś więźniarką czy coś. Ani tym bardziej własnością Malika i Zaca razem wziętych. Ja nie wiem, co oni sobie wyobrażają. Wszystko jest takie sztuczne, że aż naprawdę szkoda mi Very, serio. I dobrze zrobiła, wychodząc stamtąd, bo w sumie pod wpływem emocji, nie wiadomo do czego mogłoby dojść.
    Także jak widzisz, rozdział mnie totalnie wzburzył, ale to dobrze. Nie może być wiecznie tak sielankowo i wesoło. A Zayn przegina pałę i jeszcze wcześniej myślałam, że się może zmienić, ale teraz chyba zmieniam zdanie. Przecież on jest tak bardzo bezczelny i arogancki, że bardziej się nie da. Kretyn.
    Czekam na rozdział kolejny, dużo weny Ci życzę i czasu przede wszystkim! A moje zdanie odnośnie teledysku znasz, gadałyśmy :D Kocham, misiu <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dadżo!
    Pora na komentarz dla Ciebie. Mam nadzieję, że trochę tegoż wyjdzie, bo zamierzam go pisać w trakcie czytania. Zobaczymy ile entuzjazmu da się ze mnie wycisnąć. Już mam rozgrzane palce, więc jeszcze tylko kawa i jedziemy!
    Ale najpierw znowu muszę przeżyć zawał serca, bo masz piękny szablon. Taki cieeeeplusi!

    Kurcze, piję tą kawę i piję czekając na napływ cudownej weny, ale chuja nie chce przyjść. Więc mam nadzieję, ze wybaczysz mi kijowy komentarz.

    Vera wkurwia mnie niesamowicie. Po prostu działa mi na nerwy. I mogę szczerze przyznać, że w tej chwili działa mi na nerwy bardziej niż robi to szanowna Megara N. Kurwa wodna, no. Wkurza ją to wszystko, irytuje ją podejście Zayna to niech do jasnej cholery da mu w twarz na osobności czy coś. Bo mam wrażenie, że obie strony tej relacji traktują się jak skończonych idiotów. Malik zapewne myślisz, że Stinson jest napaloną na kasę, pustą laską, która zamieszana jest w całe to naginanie go do woli managementu, a Vera... No dobra, wszyscy widzimy, że Vera najchętniej to zrzuciłaby gościa z mostu i rzuciła się za nim by przytrzymać jego arogancki łeb pod wodą.

    Strasznie szanuję Cię za to opowiadanie, bo chociaż jak obie wiemy mam kosmicznie różne opinie, to całą tą sprawę z ustawioną dziewczyną przedstawiasz tak jak ja sobie ją wyobrażam. A najlepszym dowodem jest ta scena w kawiarni, gdzie Vera musi patrzeć na nielogiczne i absolutnie bezsensowne zachowanie fanek. Dobrze też, że zaznaczasz iż wszystkie akcje Malika są tylko po to by stworzyć dobrą prasę. Przykład - to całe ustawianie się do zdjęcia i chwytanie jej dłoni tak by zmieściły się w kadrze. Boże, ile ty musisz myśleć nad tym opowiadaniem. Nie dziwię się, że tak rzadko dodajesz rozdziały. I oczywiście nie mam Ci tego za złe. Jakże bym mogła, kiedy sama mam problemy a) z dodawaniem swoich rozdziałów b) czytaniem waszych opowiadań. W sensie Twoich i Kass, które jak wiesz znajdują się u mnie na liście ASAP obok kilku innych.

    Aczkolwiek wracają co opowiadania, ustaliliśmy, że Malik to dupek do potęgi entej, a Evelin to cudowna przyjaciółka, ale wątpię, że pociągnie długo w takiej atmosferze. Widać, że sama Vera ledwo daje radę, a co dopiero ludzie z jej otoczenia. Widzimy z resztą też Marcusa, któremu nie ufam zupełnie nawet jak całuje z pasją Verę i mówi, że ją kocha. NIE UFAM W CHUJ. Ale cała ta scena w kuchni była hot and heavy i muszę przyznać, że akurat do tego sie ten osobnik nadaje. Nie wiem co dalej z nim, a poza tym zdroworozsądkowe myślenie Very wskazuje, że ta bajka wcale nie musi kończy się happy endem. Po wyznaniu Marcusa stwierdziła, że to nic nie zmienia. Tęsknota, miłość, uczucia nie zmieniają sytuacji, w której sie znalazła, głównie dla tego, że ona nie chce tego zmienić. Nie oszukujmy się - gdyby na serio chciała coś zmienić i jej ambicje byłyby mniej ważne niż miłość do mężczyzny to już dawno wepchnęłaby ojcu cały ten kontrakt w gardło.
    A tak z aspektów zawodowych, nie dziwię się menadżerowi, że się wkurwił. Cały swój czas spędzasz szukając sposobów by przekonać miliony nastolatek na świecie, że coś jest prawdą, a taki mały wyciek może wszystko spieprzyć. Bo ludzie uwielbiają skandale i na prawdę złe wieści rozchodzą sie szybciej niż te dobre.

    To by było na tyle tego bezpłciowego komentarza, oby chociaż odrobinkę Ci się spodobał i trzymaj się! L-O-V-E.
    M.K

    last-direction.blogspot.com
    feedback-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. codziennie wchodzilam.i sprawdzalam czy cos jest. i jest! dziekuje! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacznę od tego, że szablon jest naprawdę ładny, ale poprzedni bardziej mi się podobał. Mimo wszystko to kwestia gustu, więc naprawdę mi to nie przeszkadza. ;)

    Vera jest trochę dziwna. Zgodziła się na całe to udawanie i nadal nie bardzo ją rozumiem, ale skoro tak bardzo przeszkadza jej zachowanie Zayna, może po prostu mu o tym powiedzieć, a raczej wykrzyczeć prosto w twarz. Powinna reagować na to, co on o niej mówi. Malik najzwyczajniej w świecie poniża ją, a ona na to pozwala. Rozumiem, że może jej to nie obchodzi, ale nie powinna na coś takiego pozwalać. Myślę, że Zayn zachowuje się tak, bo może.

    Naprawdę jestem zachwycona każdym, nawet najmniejszym szczegółem tego opowiadania. Dokładnie wszystko opisujesz, relacje pomiędzy bohaterami nie są sztuczne, a przede wszystkim zachowanie Zery (coś kiepsko wyszło mi to połączenie ;c) jest przez Ciebie dokładnie przemyślane i opisane. Wiemy, że oboje robią wszystko z niechęcią, ale miejmy nadzieję, że kiedyś to się zmieni. ;)

    Pozdrawiam i życzę weny. ;)
    http://used-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu biedna Vera, nie wytrzymałabym na jej miejscu. Ciągnięcie takiego życia musi być bardzo trudne, nawet sobie tego nie wyobrażam... Zayn z rozdziału na rozdział jest coraz gorszy. Darzę go coraz większą niechęcią. Nie dość, że przerwał Verze spotkanie z przyjaciólką, to jeszcze zachowuje się w taki prostacki i chamski sposób. Co z niego za człowiek?
    Już przeszła mi złość na Marcusa, pomógł Verze z urodzinami brata i tym samym zdobył u mnie sympatię. Więc oby tak dalej. No i znów zrobiło się nieprzyjemnie. Draaaama time. Omg, ten show-biznes. Zayn kurwa człowieku ogarnij się, bo ci przywalę Co ty masz zamiast mózgu?! Własne siki? Chyba.
    Mam nadzieję, że on jak najszybciej znormalnieje, albo okaże skruchę za swoje zaufanie, bo słabo to widzę.
    Przepraszam, że komentarz trochę krótki, ale lepsze to niż nic :)
    Zyczę weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak ja współczuję Verze. biedna.
    Fajnie sie jej teraz uklada z Marcusem :).
    Malik jest popieprzony! ://
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  13. A co to za piękny szablon? <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Zapraszam do mnie . x
    http://i-like-to-be-yours-malik.blogspot.com/2014/05/liebster-awards-nr-2.html

    OdpowiedzUsuń