wtorek, 13 maja 2014

Rozdział VIII

          Greg i Zack naprawdę nie żartowali. W internecie i mediach rozpętała się prawdziwa burza po tym, jak filmik z mną i Charlesem w roli głównej trafił na YouTube. Byłam przerażona tym, jak jeden niewinny taniec może sprawić, że tyle osób zacznie interesować się moją osobą. Po tym wszystkim bałam się wejść na Twittera, czy Instagrama, ponieważ spodziewałam się tam wielu, delikatnie mówiąc, nieprzychylnych wiadomości od fanów zespołu. W końcu "zdradzałam" ich szalenie zakochanego we mnie idola. Trochę to trwało, zanim faktycznie odważyłam się odwiedzić wszystkie portale społecznościowe, na których teoretycznie mogły zaatakować mnie fanki. Nie myliłam się. Moje interakcje i wiadomości zawalone były wszelkiego rodzaju wyrazami nienawiści i jeśli mam być szczera, niespecjalnie mnie to zaskoczyło. Dziewczyny z reguły nazywały mnie dziwką, czy suką, która spotyka się z Zaynem tylko dla pieniędzy. Trochę bolały mnie tego typu wyzwiska, bo przecież nawet jeśli zakładając, że mój związek z Malikiem to czysta prawda, to nie uważałam, że taniec z kolegą po fachu jest czymś zdrożnym. Byłam tancerką, brałam udział w wszelkiego rodzaju konkursach, takie sytuacje były czymś zupełnie normalnym. Nikt nigdy nie obrażał mnie z tego powodu, nawet Marcus, który z reguły był bardzo zaborczą osobą, ale nawet on rozumiał, że jest to tylko taniec.

          Moje rozmyślenia zostały przerwane przez dzwonek telefonu, który w przeraźliwy sposób wydarł się na całe pomieszczenie. Z początku miałam zamiar w ogóle nie zawracać sobie nim głowy przekonana o tym, że to na pewno Greg dzwoni, aby mnie ponaglić, jednak coś mnie tknęło i zerknęłam na ekran urządzenia, który poinformował mnie o nadchodzącym połączeniu od panny Berry. Bez zastanowienia złapałam za aparat i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

          - Cześć puszczalaska, jak tam twoje gwiazdorskie życie?- wesoły głos blondynki rozniósł się w słuchawce, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się na ten dźwięk.

          - Daj spokój, właśnie próbuję przetrawić to, co wypisują do mnie te wszystkie fanki.. Nie jest łatwo być wrogiem publicznym numer jeden tego tygodnia.- prychnęłam cicho i rozsiadłam się wygodniej w fotelu.

          Potrzebowałam rozmowy z Eveline, ona zawsze wiedziała co powiedzieć, abym poczuła się lepiej, dlatego jej telefon był dla mnie teraz istnym zbawieniem. Pragnęłam chociaż chwili wytchnienia, spokojnego relaksu w jej towarzystwie i godzin przegadanych o kompletnych bzdurach, byle tylko zapomnieć o przykrych doświadczeniach ubiegłych dni.

          - Nie powinnaś się tym przejmować. One cię nie nienawidzą za ten taniec, czy za to jaka jesteś, ale za to że jesteś dziewczyną Mailka, to tak dla zasady. Przypomnij sobie, jak same bluzgałyśmy na Camillę Belle, kiedy spotykała się z Joe Jonasem.

          Zachichotałam cicho na to wspomnienie i przemyślałam jej słowa. Miała rację. Zamartwianie się tą sprawą w niczym nie było w stanie mi pomóc, a do tego kompletnie nic nie zmieniało, a do tego niosło ze sobą kolejne problemy. Musiałam odstawić to jak najdalej od siebie i po prostu zająć swój umysł czymś zupełnie innym.

          - Wpadniesz do mnie wieczorem? Pogadamy, mogłabyś zostać na noc.. Zamówiłybyśmy pizzę, obejrzały "P.S. I Love You" i użalały się nad sobą?

          - Właściwie mam jutro wolne, więc myślę, że da się to załatwić. O której pozbędziesz się tego kretyna?- spytała lekko, a ja od razu załapałam, że chodziło jej o nikogo innego, jak o Zayna.

          - Wpadnij o 20, wtedy będę już wolna.

          -No to do 20, myszko!

          Eveline rozłączyła się, a ja usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Automatycznie odwróciłam głowę, żeby zobaczyć, kto to. Ciemna czupryna Malika mignęła mi przed oczami, a zaraz za nim dreptał nikt inny jak Matty. Patrzyłam na ten przepiękny obrazek z irytacją i instynktem nadopiekuńczej matki. Jak Zayn śmiał odebrać MOJEGO małego brata z przedszkola?! I to bez mojej wiedzy? Nie takie były plany. Mieliśmy nakręcić kilka filmików, ale nie było mowy o wplątywaniu do tego Mattego. Po raz kolejny został wciągnięty w coś, co zupełnie nie dotyczy jego osoby. Podejrzewam, że on ucierpi najbardziej na tym nieludzkim kontrakcie, który chyba podpisałam z diabłem we własnej osobie. Starałam się zachować zimną krew i udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku, gdy maluch podszedł do mnie się przytulić i opowiedzieć o swoim dniu. Pokątnie rzucałam Zaynowi złowieszcze spojrzenia, żeby wiedział, że wkurzył mnie tym, co zrobił i nie ujdzie mu to na sucho.

          - Słońce, uśmiechnij się - rzucił nagle brunet. - Masz najważniejszych mężczyzn swojego życia przy sobie.

          Aparat w jego telefonie skierowany był w moją stronę, więc uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Powinnam dostać Oscara za swoje zdolności aktorskie. Chłopak pojawił się blisko mnie, po czym wpił się w moje usta. Cała scena została uwieczniona na filmie, a gdy tylko przestał kręcić, odsunął się ode mnie, jakbym była co najmniej trędowata.

          - Matty, może pójdziesz się przebrać, bo przecież jest ciepło - powiedziałam, odwracając się plecami do Zayna.

          Matt bez słowa ruszył w stronę swojego pokoju, a ja próbowałam zająć się sobą, byle tylko ignorować tego pajaca. On niestety miał inne plany i śledził każdy mój ruch.

          - Następnym razem włóż trochę więcej starań do pocałunku - wypalił nagle, siadając na kanapie. - Chyba, że po prostu nadal tak słabo całujesz.

          Chłopak nawet na mnie nie patrzył, a we mnie się gotowało. Nie chciałam tego po sobie pokazać, dlatego puściłam tę uwagę mimo uszu i udawałam, że nic nie słyszałam. Mieliśmy spędzić miły dzień razem, nagrać te pieprzone filmiki i odbudować wizerunek naszego związku w mediach, dlatego nie mogłam sobie pozwolić, żeby wyprowadzono mnie z równowagi. Otwarłam ogromne, przeszklone drzwi na taras i powoli znosiłam tam różne rzeczy. Nawet nie zauważyłam, kiedy Matty pojawił się na z powrotem na dole. W rączce trzymał telefon Zayna i chyba kręcił film. Uśmiechnęłam się, żeby pokazać, jaka jestem szczęśliwa ze swoim chłopakiem i gdy tylko Malik pojawił się obok mnie, przytuliłam się do niego.

          - Mam nadzieję, że karma cię dopadnie - szepnęłam słodko do jego ucha. - Matty, chodź, pogramy w piłkę!

          Rzuciłam entuzjastycznie i kopnęłam piłkę w stronę mojego brata. Przez dłuższy czas po prostu się bawiliśmy i gdy atmosfera się rozluźniła, cały ten dzień stał się nawet przyjemny. Nie przeszkadzał mi Zayn, który o dziwo zachowywał się jak słodki i czuły chłopak. Niesamowite było to z jaką łatwością nawiązał on kontakt z Mattym. Młody naprawdę go polubił i ukazywało się to w najdrobniejszych gestach, które robił w stronę Zayna. Mimo to, ucieszyłam się, gdy cała ta szopka dobiegła końca, a Malik znalazł się za drzwiami wyjściowymi naszej posesji. Ułożyłam brata do snu i czekałam, aż zjawi się moja przyjaciółka.

          - Czy ktoś zamawiał sushi i wino półsłodkie?

          Uśmiechnięta twarz Eveline od razu poprawiła mi humor. Blondynka zawsze czuła się tutaj jak u siebie w domu, dlatego nie zdziwiło mnie to, że zachowywała się tak swobodnie. Potrzebowałam takiego babskiego wieczoru. Z głupimi komediami romantycznymi, niezdrowym żarciem i winem. A do tego zaraźliwym śmiechem panny Berry, który roznosił się po całym domu. Uwielbiałam to całym swoim sercem.

***

          Wszystko szło zgodnie z planem: filmiki "wyciekły" do sieci, fanki się uspokoiły i przestałam być wrogiem publicznym numer jeden. Zayn został zmuszony do  napisania paru słów na temat tej akcji, żeby jeszcze bardziej poprawić nasz wizerunek w mediach, dlatego dzisiaj na okładkach magazynów plotkarskich można było podziwiać mnie i Malika. Zupełnie jakby to była najważniejsza rzecz na świecie. Jako że trasa One Direction nadal trwa i za niedługo moja druga połówka miała wyjechać, Greg wpadł na jakże świetny pomysł wspierania mnie w tych trudnych chwilach i zarządził, żebym pojechała na kilka koncertów i pokazała się w roli dumnej dziewczyny. Fanki miały mnie zobaczyć jako szaleńczo zakochaną, która każdą wolną chwilę pragnie spędzić ze swym ukochanym i najlepszym na to sposobem jest dobra zabawa na jego koncercie. Ten rozkaz pociągał za sobą wiele innych rzeczy, jednak najbardziej przerażającą była myśl, że w końcu będę musiała poznać chłopaków.

          Od samego ranka odczuwałam nieprawdopodobny stres całą tą sprawą. Jak cholera bałam się pierwszego spotkania z przyjaciółmi "swojego" chłopaka i to nie ze względu na to, że wszyscy byli członkami sławnego One Direction, ale dlatego, że obawiałam się ich reakcji. Zastanawiałam się w jaki sposób zareagują na moją osobę. Czy będę tak samo nieznośni jak Zayn i nawet nie dadzą mi szansy? Ocenią mnie po tym co  mówił im Malik i od samego początku będą patrzeć na mnie z góry? Mniej więcej tak to wszystko widziałam, a żadna chociaż odrobinę pozytywniejsza wizja nie pojawiła się w mojej głowie przez naprawdę długi czas.

          W samochodzie, który miał mnie zawieźć pod arenę, na której odbywał się koncert, siedziałam jak na szpilkach. Kierowca, którego imienia zapamiętać nie byłam w stanie, co jakiś czas próbował zająć mnie chociaż prowizoryczną rozmową, jednak wszystkie jego próby zdawały się być nic niewarte. Nie potrafiłam się zrelaksować i nic nie mogłam na to poradzić. Odciągnięcie moich myśli od przerażającego spotkania, które czekało mnie już za kilka minut, było rzeczą praktycznie niemożliwą do osiągnięcia. Pojazd w końcu zatrzymał się z tyłu hali, w której miał odbyć się kolejny koncert z trasy zespołu. Kierowca celowo podjechał z tej strony, aby uniknąć tłumu fanek i fotoreporterów, który już gromadził się przed wejściem na arenę. Byłam mu wdzięczna za to, że nie kazał mi przeciskać się między fanami, ale tylko do momentu, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że i to rozwiązanie niewiele dało. Jak się okazało tylne wyjście było dla ludzi niemal tak samo atrakcyjne, jak główne, bo nawet tam dało się zauważyć dość sporą grupę podekscytowanych fanek. Przyjazd czarnego samochodu, którym się poruszałam, wzbudził niemałe zainteresowanie i wręcz prawdziwą euforię. Najwyraźniej fani byli przekonani o tym, że pojawienie się kolejnego pojazdu zwiastuje możliwość spotkania któregoś ze swoich idoli i wyglądało na to, że rzeczywiście mieli co do tego rację. Nim zdążyłam jakkolwiek przygotować się do opuszczenia auta, przy drzwiach, niczym Filip z konopi, pojawił się Zayn i dwóch ochroniarzy, na wypadek, gdyby któryś z fanów przekroczył wszelkie granice zdrowego rozsądku i zapragnął zbliżyć się zbyt blisko gwiazdora.

          - Cześć ci- radosny głos Mulata zabrzmiał tuż obok mojego ucha, a chwilę później poczułam wilgotne wargi chłopaka przyciśnięte do moich.

          Wszystko wyglądało cholernie naturalnie, zupełnie tak, jakby wszystko co robimy wcale nie było wyuczonymi ruchami, a prawdziwymi oznakami uczucia, które rzekomo było między nami. Gdybym nie wiedziała, że to tylko ustawka, sama gotowa byłabym w to uwierzyć.

          Po czułym powitaniu trzymając się w ciasnym uścisku, ruszyliśmy w stronę wejścia. Piski fanów drażniły moje uszy i naprawdę zaczęłam zastanawiać się nad tym jakim cudem Malik przestał zwracać na nie jakąkolwiek uwagę. Czułam na sobie wzrok tych wszystkich ludzi, a do moich uszu dochodziły nawet obelgi kierowane w moją stronę. Wzięłam głęboki oddech i mocniej ścisnęłam rękę bruneta, jakby miało to mi jakoś pomóc. Zrobiłam to naturalnie, bo co jak co, ale w takiej sytuacji mój instynkt podpowiadał mi, że to właśnie z Malikiem będę najbezpieczniejsza. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się lekko, jakby próbował mi dodać odwagi. Nie potrafiłam ocenić, czy zachowuje się tak, ponieważ wokół nas jest mnóstwo ludzi, czy naprawdę mnie rozumie i chce, żebym poczuła się lepiej. Gdy zniknęliśmy za metalowymi drzwiami, nasze dłonie nadal były splecione, a Zayn opowiadał mi o swoim dniu, zupełnie jakby nasza relacja była jak najbardziej prawdziwa. Po chwili zapomniałam o wszystkim i szczerze zainteresowałam się tym, co chłopak mówił.

          Zatrzymaliśmy się przed kolejnymi drzwiami, na których widniała kartka z napisem '1D GARDEROBA', a moje serce przyspieszyło, ręce zaczęły się pocić i po moich plecach przeszedł zimny dreszcz. Autentycznie się bałam. Gdy tylko przekroczyliśmy drzwi, Zayn puścił moją rękę i z odrazą na nią popatrzył.

          - Bardziej się nie mogłaś spocić?- rzucił zdenerwowany i zniknął za kolejnymi drzwiami, zostawiając mnie samą.

          Czwórka chłopaków mierzyła mnie wzrokiem, a ich miny sugerowały, że nie cieszą się na to spotkanie. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, dlatego wbiłam wzrok w jeden punkt pokoju i cierpliwie czekałam, aż Mulat z powrotem pojawi się w pomieszczeniu. Miałam wrażenie, że trwało to wieczność.

          - Będziesz tak stała czy łaskawie usiądziesz? - usłyszałam, a po chwili Malik znalazł się w zasięgu mojego wzroku.

          Sama nie do końca byłam świadoma tego co robię, dlatego niczym posłuszny i dobrze wyuczony piesek usiadłam na najbliższym krześle. Zayn jednak nie zawracał sobie mną głowy ani chwili dłużej, bo niemal od razu opadł na pobliską kanapę i wlepił wzrok w ekran swojego telefonu. W takich momentach zawsze zaczynałam zastanawiać się nad tym, co takiego zajmuje uwagę bruneta przez tak długi czas. Portale społecznościowe nie wchodziły w rachubę, bo przecież miałam dostęp do wszystkich jego tweetów, czy postów na Istragramie, a jakoś ciężko było mi wyobrazić sobie Malika przeglądającego strony informacyjne, umówmy się- był na to za głupi. Zostawały więc dwie możliwości. Był tak zaabsorbowany jakąś idiotyczną grą albo po prostu wymieniał smsy z jedną ze swoich tajemnych kochanek, a jestem niemal w stu procentach, że takowe miał. Długonogie, wytapetowane, mało bystre, dla których seks z taką gwiazdą jak Malik był najlepszą nagrodą w świecie, tak właśnie je sobie wyobrażałam. Ciekawiło mnie tylko w jaki sposób udaje mu się to wszystko ukrywać. Płaci im za milczenie? A może są tak zaślepione jego osobą, że są w stanie zrobić dla niego naprawdę wszystko? Tak, to chyba możliwe.

          - Mógłbyś nas przedstawić- jeden z członków zespołu brutalnie przerwał moje rozmyślenia, pojawiając się tuż obok mnie.

          Jego twarz wyrażała spokój, a na cienkich ustach formował się delikatny zarys uśmiechu. Czekoladowe oczy przez moment z zainteresowaniem przypatrywały się mojej twarzy, ale niespecjalnie mnie to peszyło. W jego spojrzeniu było coś ciepłego, coś przez co nie czułam się stłamszona i oceniana. Wyglądał tak, jakby rzeczywiście chciał mnie poznać i w gruncie rzeczy była to całkiem miła odmiana.
Zayn kompletnie zignorował pytanie i nawet nie uniósł wzrok znad swojego telefonu. Milczał i zawzięcie pisał do kogoś, nie mając najmniejszego zamiaru uczynić tego o co poprosił go przyjaciel. Mój towarzysz najwyraźniej doszedł do tych samych wniosków, bo po chwili westchnął głęboko, po czym przenosząc wzrok z powrotem w moją stronę , uśmiechnął się nieco szerzej.

          - Jestem Liam, to Niall i Louis- wskazał dłonią w stronę dwójki zajmującej miejsca na kanapie stojącej na przeciw tej, na której siedział Malik.

          Blondyn siedział ze znudzoną miną z laptopem na kolanach, co chwilę biorąc gryza ogromnej kanapki, którą trzymał w dłoni. W momencie kiedy padło jego imię, miał buzię pełną pieczywa i szynki, dlatego jedynie kiwnął w moją stronę wolną ręką i wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Natomiast szatyn o imieniu Louis  nie trudził się nawet, aby odciągać wzrok od ekranu komputera. Rzucił tylko krótkie "hej" i to by było na tyle. W gruncie rzeczy ich kompletny brak zainteresowania moją osobą wcale mi nie przeszkadzał, a właściwie mogłam powiedzieć, że na swój sposób nawet mnie cieszył. Pomiędzy ignorowaniem, a atakowaniem mnie, wybrali to pierwsze, a to było naprawdę dobre. Wolałam czuć się jak powietrze, niż słuchać kolejnych obelg. Tych ze strony Malika słyszałam wystarczająco sporo, nie potrzebowałam gratisów.

          - A to Harry - dodał po chwili Liam, wskazując na chłopaka w ciemnych lokach, a ja automatycznie spojrzałam na jego chłopięcą twarz, która w ów momencie wyrażała jakąś dziwną emocję, którą ciężko było mi odgadnąć.

          -Whoa, na żywo ładniejsza niż na zdjęciach - i to właśnie w tym momencie zakończyła się moja dobra passa.

         Na tyle na ile dobrze poszło mi z pierwszą dwójką, tak wszystko wskazywało na to, że z Loczkiem nie będzie już tak kolorowo. Ton jego głosu był wyraźnie opryskliwy, z resztą sama uwaga, którą obdarował mnie na powitanie, była wystarczająco dosadna, abym zrozumiała, że chłopak, tak jak Zayn, wcale nie ma zamiaru się ze mną dogadać, a jego kolejne słowa tylko i wyłącznie utwierdziły mnie w tym przekonaniu.

          - Widziałem filmiki, doprawdy urocze.. Dostałaś jakąś premię za zaangażowanie brata do przedstawienia?

          Jego jadowita wypowiedź kompletnie wyprowadziła mnie z równowagi i właściwie totalnie przestałam kontrolować to co mówię, a słowa same zaczęły wypływać z moich ust. Może i nie było to zbyt mądrym posunięciem, zważywszy, że ich była piątka, a ja byłam sama, więc wchodzenie w wojnę z kolejnym z nich, nie wróżyło mi niczego dobrego. Nie dbałam jednak o to, a wszystko za sprawą mojej cholernej dumy, która nie pozwalała mi na zignorowanie niegrzecznego zachowania Stylesa. Co więcej, zaczęła dobijać się do ścian mojego mózgu i zawzięcie powtarzać, że nie powinnam mu tego tak po prostu popuścić. Zasługiwał na coś równie paskudnego i właśnie to miałam zamiar mu zaserwować.

          - A ile tobie płacili za sypianie z Caroline Flack, kobietą, która właściwie mogłaby być twoją matką?

          Twarz chłopaka poczerwieniała dosłownie w sekundę, a ja odczułam prawdziwą satysfakcję. Byłam z siebie tak dumna, że właściwie nie zarejestrowałam momentu, w którym Zack nie wiadomo skąd pojawił się w pomieszczeniu. Nie miałam zielonego pojęcia, co ten skurczybyk tutaj robił i dlaczego miałam aż tak wielkiego pecha, że jego nadejście nastąpiło akurat w tak niefortunnej dla mnie sytuacji. Jednego jednak mogłam być pewna- po raz kolejny miałam poważne kłopoty.

          - Vera mogę na słówko?- powiedział nieco poddenerwowanym głosem, uśmiechając się przy tym sztucznie.

          Kiwnęłam nieznacznie głową, po czym bez słowa ruszyłam ku drzwiom, przy których nadal stał mój ojciec.

          - Co ty wyprawiasz do jasnej cholery?! Aż tak ci źle, że chcesz spieprzyć wszystko nad czym pracowaliśmy? Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego ile mogą kosztować mnie twoje fochy?!- zaraz po tym jak opuściliśmy pomieszczenie, rozwścieczony Zack znalazł się tuż obok i mocno zaciskając palce na moim ramieniu, poprowadził mnie do drugiej części korytarza.

          Nienawidziłam, kiedy odzywał się do mnie w taki sposób. Traktował mnie, jak szmacianą lalkę bez uczuć, którą może dyrygować, tylko ze względu na to, że jest jej ojcem. Miałam tego dość. Tej sytuacji, cholernego kontraktu, Zayna, bandy przygłupów z Modestu, a przede wszystkim własnego ojca. Czułam, że dłużej tego nie zniosę. Wystarczyło naprawdę niewiele do tego, abym wybuchła i wygarnęła Zackowi wszystko co myślę o nim i o tym idiotycznym spisku, który uknuł wraz z menadżerami zespołu tylko i wyłącznie dla własnych korzyści. Mimo iż cała ta sprawa trwała już od kilku dobrych tygodni, ja wciąż nie mogłam pojąć, jak można być aż takim podłym i łasym na pieniądze skurwysynem, nawet wobec własnego dziecka. Wyglądało na to, że moje dobro obchodziło go w tym wszystkim najmniej, a najważniejsze były pieniądze i zyski, które już niebawem miały wpłynąć do kancelarii. Dobrze wiedział, jak okropnie się z tym czuję i jak nie daję sobie rady, że to wszystko jest ponad moje siły, ale nawet to nie było w stanie zmusić go chociażby do krótkiej refleksji na temat tego, czy moje zdrowie psychiczne jest tego wszystkiego warte.

          - Przecież widzisz, że się staram! Oni mnie nienawidzą, z resztą z wzajemnością, to nigdy się nie zmieni..- syknęłam wyrywając się z jego uścisku.

          - Nawet nie próbowałaś się z nim dogadać!- wrzeszczał na mnie, a ja jedyne na co miałam ochotę w tamtym momencie, to włożyć słuchawki do uszu, puścić swoją ulubioną piosenkę i po prostu zapomnieć, że ta scena miała kiedykolwiek miejsce.

          - Vera nie lekceważ mnie. Pamiętaj jaka była umowa.. Jeśli kontrakt zostanie zerwany będziesz musiała pożegnać się z studiami tanecznymi i wiesz, że nie żartuję. Lepiej od razu zacznij przygotowywać się do egzaminów, aby dostać się na prawo, jeśli nadal masz zamiar tak się zachowywać.

          Spodziewałam się, że to powie, że zrobi wszystko, aby jeszcze bardziej pokazać mi, że moje miejsce w tej hierarchii jest na szarym końcu i że tak naprawdę nie mam tutaj nic do gadania. Wiele słów cisnęło mi się w tamtym momencie na usta, jednak nie odważyłam się wypowiedzieć żadnego z nich. Zacisnęłam dłonie w drobne piąstki i kiedy tylko mężczyzna zniknął za zakrętem, posyłając mi ostatnie ostrzegawcze spojrzenie, z całej siły kopnęłam w stojący nieopodal bogu ducha winny kosz na śmieci, który przewrócił się z głośnym jazgotem i przeturlał się na drugą stronę korytarza. Chciało mi się płakać i krzyczeć z bezsilności, ale nie mogłam pozwolić sobie tutaj na taki akt słabości. Oparłam się plecami o zimną ścianę, po czym chowając twarz w dłoniach, zjechałam po niej, kończąc w pozycji siedzącej.

          - Vera, wszystko w porządku?- usłyszałam nad sobą czyjś niepewny głos i dosłownie zamarłam.
Bałam się podnieść głowę i spojrzeć na twarz osoby, która stała nade mną, dlatego przeciągałam ten moment tak długo, jak się dało. Grobowa cisza rozniosła się po całym korytarzu, a mnie niespecjalnie korciło do tego, aby ją przerwać. Wiedziałam jednak, że nie mogę uniknąć tej konfrontacji i czy mi się to podoba, czy nie, muszę stawić jej czoła. Uniosłam wzrok, a moje spojrzenie napotkało ciemne tęczówki Liama.

          - Jak długo tutaj stałeś?- spytałam bez ogródek, z napięciem zerkając w jego stronę.

          Chłopak przez moment jakby zastanawiał się, co odpowiedzieć i jak się zachować, ale w końcu niezdarnie usiadł obok mnie, patrząc na jakiś nieznany mi punkt przed sobą.

          - Wystarczająco długo, aby wiedzieć, że twój ojciec to dupek..

          Milczałam, ponieważ żadne słowa nie wydawały mi się wtedy wystarczająco dobre. Co właściwie powinnam odpowiedzieć? Przytaknąć? Zaprzeczyć? A może zacząć tłumaczyć te kretyńskie zachowanie Zacka? Każda z tych opcji wydawała mi się niedorzeczna, dlatego postawiłam na ciszę. Siedziałam skulona ze wzrokiem wbitym w czubki swoich butów, a każda kolejna sekunda niemiłosiernie mi się dłużyła. Czułam się, jakby mijały godziny, a brunet wciąż wyczekiwał mojej odpowiedzi.

          - Powinnaś powiedzieć o tym Zaynowi, on nie zdaje sobie sprawy z tego, że zostałaś podparta pod mur, gdyby wiedział na pewno..

          - Na pewno co? Nie zachowywałby się jak dupek? Nie potrzebuję niczyjej łaski Liam. Sama się na to zgodziłam i sama muszę sobie z tym poradzić. Obiecaj, że o niczym mu nie powiesz.- po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzałam mu w oczy i zrobiłam to w tak pewny sposób, że on sam delikatnie się zmieszał.

          Mówiłam całkiem szczerze. Malik był idiotą, a ostatnią rzeczą jakiej potrzebowałam, to jego współczucie. Trudno powiedzieć, czy to moja duma, czy wewnętrzna niechęć do Mulata sprawiała, że nie chciałam użyć swojej fatalnej relacji z ojcem jako usprawiedliwienie. Może faktycznie Zayn zachowałby się inaczej, gdyby wiedział, że nie zgodziłam się na kontrakt dla rozgłosu, sławy, czy pieniędzy, a po prostu dlatego, że musiałam. Chcąc nie chcąc podpisałam umowę po to, aby móc spełniać swoje marzenia. Móc uczęszczać do Dance Academy London i robić to co kocham, tańczyć. Nie powinnam być karana za to, że robię wszystko, aby dążyć do spełnienia tych pragnień. Okłamywanie swoich znajomych, rodziny, a także fanów One Direction na całym świecie nie było etyczne i zdawałam sobie z tego sprawę, jednak to było jedyne wyjścia. Tylko tak mogłam uniknąć studiów prawniczych. Czasem w imię czegoś dobrego jesteśmy zmuszeni do podjęcia złych decyzji. Nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Trzeba po prostu zacisnąć zęby i jakoś przez to przejść.

          Wewnętrzna moralna walka, która odbywała się w Liamie była widoczna na pierwszy rzut oka. Najwyraźniej wciąż rozważał opowiedzenie Malikowi o całej sytuacji, która miała miejsce kilka minut temu. Bił się z myślami gdzieś pomiędzy tym co jest dobre, a tym co jest stosowne. Chęć poprawienia moich stosunków Zaynem najwyraźniej przegrała bitwę z lojalnością wobec mnie i mojej prośby, bo chłopak westchnął głęboko i na nowo spojrzał w moją stronę.

         - Nie powiem mu, obiecuję, choć nadal uważam, że powinien wiedzieć. Vera musicie to sobie wyjaśnić. On wcale nie jest taki zły, jak Ci się wydaje.. Wiem, że czasem zachowuje się jak pajac, ale to dobry chłopak, po prostu przechodzi przez coś trudnego.

          Wraz z tymi słowami zrozumiałam, że znalazłam w Payne'ie sprzymierzeńca, a kto wie, może i nawet przyjaciela. On jedyny nie atakował mnie od samego początku. Nie próbował wywrzeć na mnie tej cholernej presji, nie brał strony Malika, nie oceniał mnie, a przede wszystkim starał się zrozumieć. To naprawdę wiele dla mnie znaczyło. Nie byłam zbyt dobra w tych wszystkich mega sentymentalnych i emocjonalnych gadkach, a rozmowa o uczuciach nigdy nie była dla mnie czymś łatwym, więc jedyne na co było mnie wtedy stać, to krótkie "dziękuję", które wypłynęło z moich ust, powodując, że na malinowych ustach szatyna rozciągnął się subtelny uśmiech.

          - A teraz chodź do reszty zanim twój ojciec tutaj wróci.- młodzieniec podniósł się z posadzki i wyciągając w moję stronę pomocną dłoń, uśmiechnął się zachęcająco.

          Lubię tego chłopaka, naprawdę go lubię.


















Hej, hej. :)
Okej, nie wszystko musi być cholernie dobre, prawda? Każdemu zdarzają się gorsze dni, rozdziały, czy cokolwiek innego i cóż.. No niestety tym razem gorszy rozdział trafił się mnie. Jest słabo napisany, zdaję sobie z tego sprawę. Jest trochę takim zapychaczem i może stąd moja nieudolność w jego pisaniu, ale zapewniam Was, że jest absolutnie potrzebny i tak musiało być, żebym w następnym miała już pełną swobodę. Swoją drogą jeśli tylko nie spieprzę i nie zawiodę podczas pisania, to kolejny odcinek będzie prawdziwym sztosem, w sensie że będzie się dużo w nim działo. Sporo się wyjaśni i zmieni, tak myślę. Po tym rozdziale już polecimy z tą nieco ciekawszą fabułą i jeśli mam być szczera, to jestem tym faktem bardzo podekscytowana. :D
Jest już nieco późno, a ja obiecałam sobie, że nadrobię dziś chociaż dwa blogi, więc nie przeciągam już dłużej i biorę się za nie, a z Wami niestety się żegnam. Cześć i do następnego! <3
Komentujcie, piszcie, pytajcie, tweetujcie! Czekam na odzew z Waszej strony. :)

ask
twitter
stabiliser

17 komentarzy:

  1. Czeeeeeeeść <3
    Od razu po Stabi postanowiłam zabrać się za Whoppera, żebym potem czasem sobie nie zapomniała :) Ten rozdział również wywołał u mnie ogrom emocji, ale chyba nie są już aż tak bardzo negatywne jak ostatnio. No ale przechodząc do rzeczy.
    To po prostu było do przewidzenia, że kiedy tylko do sieci wycieknie ten filmik z tańcem, rozpęta się istne piekło w postaci złośliwych, obrzydliwych i obraźliwych komentarzy w stosunku do Very. Nie wiem, fanki po prostu chyba są tak skonstruowane, że atakują każdego partnera lub partnerkę swojego idola. Przecież to jest chore! Ale ta sytuacja świetnie pokazuje właśnie zachowania niektórych fanek, które na przykład "widuję" codziennie na tt. No przecież niektóre nie mogą żyć bez obrażania El, Sophii czy Perrie. I tutaj to się niczym nie różniło. Vera została obrzucona błotem, chociaż tak naprawdę nie zrobiła nic złego. Czy ludzie nie potrafią zrozumieć pasji, jakim jest taniec? Czy nie wiedzą, że zazwyczaj tańczy się z partnerem? Przecież śmieszne jest najeżdżanie na osobę, która tak naprawdę wykonuje swoją pracę. Ale Eveline świetnie to podsumowała - fanki muszą nienawidzić wybranki swojego idola, tak o, dla zasady. I to się chyba już nigdy nie zmieni. W ogóle Eveline wprowadza w to opowiadanie taki spokój, stabilizację i kiedy czyta się o jej spotkaniach z Verą, można na chwilę zapomnieć o tym zasranym kontrakcie i jeszcze gorszym Zaynie. Dlatego zawsze na mojej twarzy pojawia się uśmiech, kiedy gdzieś w pobliżu znajduje się ta urocza blondynka!
    Potem mamy to przymusowe kręcenie filmików rodem z życia wziętych. Kurde, ten pomysł nie podobał mi się od samego początku, bo jest to po prostu na siłę udowadnianie, że związek Very i Zayna jest tak bardzo idealny, że nie ma tutaj miejsca na jakieś potyczki, złości i tym podobne. Bullshit! W każdym związku zdarzają się kłótnie i po prostu gorsze dni, więc tak cholerny świecie - mieli prawo do małego kryzysu. No ale najwyraźniej Zac, Modest i reszta załogi nie potrafią tego zrozumieć i muszą postawić na swoim :)) Wkręcenie w tę całą sytuację Matty'ego było ze strony Malika po prostu bezczelne. Wykorzystuje niewinne dziecko do tego, by uzyskać jak najlepsze rezultaty. Dobra, widać, że bardzo dobrze dogaduje się z małym, a chłopczyk nawet go polubił, ale spójrzmy prawdzie w oczy - Zayn tak naprawdę ma go w głębokim poważaniu i gdyby tylko mógł, nie spędzałby z nim tak wiele czasu. No ale wszyscy osiągnęli zamierzony cel i w końcu filmiki trafiły do siebie. Jak niewiele potrzeba, by zadowolić te wszystkie zdesperowane fanki, które tak naprawdę nie mają o niczym bladego pojęcia! No ale jedźmy dalej...
    Nie dziwię się dziewczynie, że stresowała się przed pierwszym spotkaniem z resztą chłopaków. Sama na jej miejscu bałabym się, jak będą mnie postrzegali, co będą o mnie sądzili i w ogóle jak przebiegnie to całe spotkanie. Muszę przyznać, że stresowałam się razem z Verą, ale w rezultacie nie było najgorzej, oczywiście pomijając kilka epizodów. Pierwszym z nich jest oczywiście wkurzające zachowanie Malika. Wystrzelałabym go najchętniej, gdybym mogła, przysięgam. (oczywiście tylko w tym opowiadaniu, bo przecie prywatnie Zejni jest awwww <3) Gdzie jego maniery dobrego wychowania? Rozumiem, że jakoś nie miał ochoty na bawienie się w przedstawianie swojej "dziewczyny", ale no przecież chyba wymaga tego kultura, prawda? Zresztą, Niall i Louis jakoś specjalnie się tym nie przejęli, zajęci zupełnie czymś innym, a Harry to już w ogóle. Czyżby przez ciągłe przebywanie w towarzystwie Malika, odziedziczył po nim kilka cech skończonego palanta? Na to wygląda. Jego uszczypliwy komentarz był totalnie nie na miejscu, wtrąca się w to wszystko, choć tak naprawdę nie ma o niczym BLADEGO POJĘCIA. Ale jasne, to zawsze musi być wina Very. Cieszę się, że dziewczyna nie dała sobie jednak dmuchać w kaszę i powiedziała co o nim myśli. Najwyraźniej podziałało, bo chwilę później Styles wyglądał już jak zezłoszczony buraczek. No bardzo mi przykro :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jakby tego jeszcze było mało pojawia się Zac. Jego to wystrzelałabym zaraz po Zaynie, serio. Wciąż nie mogę zrozumieć, jak on może traktować swoją córkę przedmiotowo? W ogóle nie zwraca uwagę na jej odczucia, co mnie wcale jakoś nie dziwi, ale chyba jest ślepy, że nie dostrzega jej ogromnych pokładów starań. Ten facet powinien się walnąć w ten pusty łeb, zanim cokolwiek wyjdzie z tych jego przeklętych ust. Zresztą, czego on się spodziewał? Przyparł córkę do muru, nie dając jej żadnego wyboru. Zamknął drogę do spełnienia marzeń, stawiając jej ultimatum. Myślał, że córka będzie mu wdzięczna i zachwycona tym faktem? Zac jest po prostu śmieszny i nie pałam do niego ani odrobiną sympatii.
      Na szczęście drugi przyjemny aspekt tego rozdziału zaraz po pojawieniu się Eveline to Liam. Właśnie takiego wyobrażam go sobie w rzeczywistości - najbardziej dojrzałego z całego zespołu, ale też najbardziej opiekuńczego i troskliwego. Jako jedyny zainteresował się Verą, kiedy weszła do garderoby, a później podsłuchał jej rozmowę z ojcem i wszystko stało się jasne. Może i Payne miał rację z tym, że Vera powinna o wszystkim powiedzieć Malikowi, ale z drugiej strony jej też przyznaję rację - co by to zmieniło? Dziewczyna po tym wszystkim nie potrzebuje jego litości. Chociaż w tym jest jakaś nadzieja na to, że zmieniłby swój stosunek do niej. Nie wiem, może faktycznie ktoś powinien mu o tym powiedzieć tylko po to, by poczuł się paskudnie z tym, jak przez cały czas się zachowywał, o. Może to by go czegoś nauczyło.
      Misiu, rozdział znów taki nacechowany emocjami! I nie rozumiem, dlaczego uważasz, że jest jakiś gorszy. Wspaniały, naprawdę. Cieszę się, że udało Ci się go dokończyć i nie mogę się doczekać kolejnych. Dlatego już teraz wyczekuję nowości, dużo weny Ci życzę. Mocno ściskam <3

      Usuń
  2. Jeżeli dopiero od następnego rozdziału akcja się rozwinie, to ja nie mam pytań! Z niecierpliwością będę czekała na następny rozdział :) Fajnie, że w końcu w opowiadaniu pojawiła się cała reszta 1D, a Liam, tak bardzo kochany, jest bardzo miłą odmianą od wiecznie irytującego Malika ;) Nie rozumiem dlaczego uważasz, że rozdział jest "gorszy"?! Na prawdę wielu ludzi dałoby się pociąć, żeby pisać tak jak Ty!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jest, mnie się bardzo podoba. A Liam tutaj jest słodki <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe spotkanie z resztą 1D ;) Ich zachowanie znacznie się różni od tych w innych fanfikach, nie licząc oczywiście wiecznie przyjacielskiego i uczynnego Lima.
    Uuuu dopiero teraz sobie uświadomiłam, że Zayn nie wie, dlaczego Vera robi to wszystko. I skoro w następnym rozdziale ma się dużo dziać, to już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie nie wiem, co Ci się w tym rozdziale tak nie podoba. Może nie dzieje się w nim nic spektakularnego, ale to dość normalne, przecież nie da rady ciągle zasypywać czytelników jakimiś przełomowymi momentami i dynamiczną akcją, zresztą to dopiero ósmy rozdział, na bardziej gwałtowne emocje jest jeszcze czas, ale z tego co widzę, chcesz nam je zaserwować następnym razem :D Mnie osobiście czytało się bardzo przyjemnie, zresztą wiesz, jak bardzo kocham to opowiadanie. Wątpię, by mogło się coś zmienić w tej kwestii.
    W sumie nie łudziłam się, że filmik z Verą i Charlesem w roli głównej przejdzie bez echa, z własnego doświadczenia wiem, że takie rzeczy zawsze wywołują ogromny chaos, a przede wszystkim nienawiść. Serio, nigdy nie mogłam pojąć, jak fanki mogą być takie okrutne i po prostu bezczelne, zupełnie jakby zamierzały trzymać swojego idola w wielkiej klatce i nie wypuszczać do ludzi, trzeba się cieszyć, że niektóre nie plują jadem na ich kontakty chociażby z menadżerami czy jakimiś choreografami ;/ Skoro NAWET MARCUS nie czepiał się nigdy Very o taniec, rozumiejąc, że to jej pasja i w pewien sposób praca, to tym bardziej głupota fanek została podkreślona. I oczywiście posypały się szmaty, dziwki i suki, standard. Cieszę się, że Vera dość dobrze to zniosła, na pewno nie czuła się świetnie, czytając groźby i wyzwiska, ale mimo wszystko dała sobie radę. Zresztą Eveline świetnie to podkreśliła: tamte idiotki nienawidzą Very tylko dlatego, że ośmieliła się "związać" z ich ukochanym członkiem boysbandu. Żadnego innego, a na pewno racjonalnego wytłumaczenia nie ma.
    Chociaż w dalszym ciągu wierzę, że pod skorupą aroganckiego dupka kryje się normalny, dobry chłopak, mnie również nie podoba się, że Zayn angażuje się tak w opiekę nad Mattym. Jest dla niego naprawdę kochany, bawi się z nim, troszczy się, żeby mały dobrze się czuł, ale musi być świadomy, że ich przyjaźń może się rozpaść w każdej chwili, a wiadomo, jak szybko małe dzieci się przywiązują, zwłaszcza kiedy ktoś jest dla nich taki miły. No ale cóż, Matt musi się jakoś przyzwyczaić do częstej obecności Malika w domu. Jeśli zaś chodzi o Verę, to jestem naprawdę pod wrażeniem jej determinacji. Potrafi przytulać się do swojego udawanego chłopaka, uśmiechać się do niego, całować go i mówić słodkie rzeczy, jak szczerze zakochana dziewczyna, podczas gdy dobrze wiadomo, że aż się gotuje w środku, żeby wywalić Zayna na zbity pysk i najlepiej jeszcze skopać mu tyłek. No ale co zrobić? Została przyparta do muru, a teraz, kiedy jeszcze ten filmik z Charlesem wypłynął, musiała odbudować swój wizerunek w mediach. Słowo daję, pewnie gdyby nie towarzystwo Eveline, to bohaterka chyba by zwariowała. Przynajmniej dobrze, że nowe filmiki, tym razem pokazujące, że Vera i Zayn są szczęśliwą, szaleńczo kochającą się parą, odniosły zamierzony skutek i fanki trochę uspokoiły szczekające na każdą stronę mordy.
    Jezu, ja też bym się cholernie stresowała tym spotkaniem z resztą członków One Direction. Nie dość, że Vera musiała poświęcić własny wolny czas, żeby wlec się po koncertach swojego rzekomego chłopaka, to jeszcze miała przed sobą perspektywę przebywania w towarzystwie niekoniecznie dobrze do niej nastawionych osób. No ale cóż, umowa to umowa. Krótki fragment, w trakcie którego Zayn prowadzi Verę do areny i opowiada jej o swoim dniu sprawił, że znowu miałam klapki na oczach i uznałam, że Malik wreszcie pokazuje tę lepszą stronę. Niestety szybko rozwiał moje nadzieje. Chociaż... kto wie? Może jemu faktycznie jest trochę żal Very, zwłaszcza że wie, iż ta źle znosi zamieszanie wokół jej osoby i w pewien sposób boi się fanek boysbandu. Może faktycznie chce jej pomóc, ale jednocześnie broni się przed okazaniem słabości. Wszystko jest w sumie możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem szczerze zaskoczona reakcją pozostałych chłopaków, poważnie. To znaczy tak mi się wydawało, że jeśli ktoś będzie życzliwy, to na pewno padnie na Liama. A co do reszty, to nie spodziewałam się czegoś takiego. Sądziłam, że Niall i Louis nieco bardziej żywiołowo zareagują na obecność Very, chociaż w sumie, tak jak ona sama stwierdziła, lepsza obojętność niż otwarta wrogość. Z kolei zachowanie Harry'ego rozwaliło mnie totalnie. Sądziłam, że jeśli ktoś pokaże się jako złośliwy kretyn, to może to być Louis, Hazz w ogóle mi do tego nie pasował, a tu proszę! ;o Serio, aż się dziwię Verze, że nie wstała i nie dała mu w pysk, bo jego uwaga była nie tyle zbędna, co po prostu chamska. Nie zdał sobie nawet NAJMNIEJSZEGO trudu, żeby ją poznać, tylko od razu skreślił, tak na wstępie. W sumie czego ja od niego oczekiwałam? Zayn na pewno wysmażył świetny obraz Very, w którym jest ona tylko pijawką łasą na pieniądze i sławę, gotową nawet na udawanie czyjejś dziewczyny, byleby ludzie o niej mówili. Teoretycznie nie powinnam winić Stylesa za tak wredną reakcję, ale i tak mnie wkurzył. A to, w jaki sposób Vera się odgryzła sprawił, że miałam ochotę przybić jej piątkę xD Co prawda nie wyszło jej to na dobre, w końcu jej odzywę usłyszał Zack, ale mimo wszystko było warto. Skoro jesteśmy już przy ojcu głównej bohaterki, to po raz kolejny nie mam zielonego pojęcia, jak skomentować jego zachowanie. Myślę, że fragment zdania, które użyłaś w rozdziale, najlepiej oddaje moje uczucia: "(...) jak można być aż takim podłym i łasym na pieniądze skurwysynem, nawet wobec własnego dziecka". GNÓJ ANI RAZU NIE ZAPYTAŁ JAK VERA SIĘ CZUJE, NON STOP JĄ TYLKO BESZTA I PEWNIE SKURWIEL LICZY KASKĘ, KTÓRA MU WPŁYWA NA KONTO, BO CO GO GÓWNO OBCHODZI LOS JEGO CÓRKI, NIE? Sorry, ale ten facet tak podnosi mi ciśnienie, że aż prycham, kiedy czytam fragmenty z nim. I jeszcze to wieczne przypominanie Verze, że jeśli nie wywiąże się z umowy, to może się pożegnać z tańcem! W DUPĘ SOBIE WSADŹ TE GROŹBY, CIULU JEDEN.
    Na szczęście moje nerwy ostudziło nieco pojawienie się Liama, który, chyba jako jedyny normalny w tej całej zgrai, okazał odrobinę empatii i zrozumienia. Chociaż Vera nie chciała nawet słyszeć o tym, żeby wyjawić Zaynowi prawdę, ja zgadzam się z Paynem. To naprawdę poprawiłoby sytuację, gdyby Malik zdał sobie wreszcie sprawę, że dziewczyna, którą mu przydzielili jako ustawkę, nie robi tego dlatego, żeby dobrze zarobić i pokręcić się po mieście ze sławną osobą, tylko w ten sposób próbuje walczyć o marzenia. Naprawdę, mam nadzieję, że Vera się zastanowi nad tym, co powiedział jej Liam, zwłaszcza, że Zack to skończona menda i wcale nie ma pewności, że po zakończeniu kontraktu pozwoli córce pójść do akademii tańca.
    Co jak co, ale rozdział wywołał we mnie całe multum emocji. Skoro chcesz teraz ruszyć, jak to ujęłaś, z ciekawszą fabułą, to już się zastanawiam, jak moje serce to zniesie XD Na zakończenie życzę Ci oczywiście dużo weny, czasu i chęci, no i oczywiście czekam na ciąg dalszy <33

    OdpowiedzUsuń
  7. TARARRAAA BĘDZIE SIE DZIAAAŁOOO HEHEHEHHEEHEHEH UHUH TSTS
    tsa xD
    zajebisty rozdział, zresztą jak zawsze arghhh wszytsko co piszesz jest cudowne *.*
    uwielbiam to ff i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)

    ~@brooksfvcker

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest dobrze :) Fabuła jest świetna i widać, ze masz na to pomysł! Piszesz naprawdę ładnie i poprawnie, więc nie wiem czemu uważasz, ze rozdział jest "gorszy" ! Jedyne co to możesz używać, więcej środków stylistycznych, zwłaszcza epitetów, i zawsze sprawdzaj znaczenie niektórych związków frazeologicznych i przysłów :) Nie będę rozpisywać się nad treścią rozdziału, ale ogółem jest naprawdę fajny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Veeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeesper! Ten rozdział taki długi, że aż mnie oczka się wywróciły na drugą stronę. Wiesz doskonale, że czytałam go już wcześniej i uważam, że nie leży nawet blisko bycia beznadziejnym rozdziałem, więc trzym twarz. Nie jest też zapychaczem, bo dzieje się w nim coś ważnego.
    Będę jechać od końca, bo jest jakoś późno w nocy i sobie na to pozwolę. Prawem nadanym mi przeze mnie i Harrego (pozdrawia Cię bardzo, nadal leży pod łóżkiem i czeka na Twój powrót xD ). Dzieje sie bardzo ważna rzecz, w tym ósmym rozdziale, a mianowicie my czytelnicy przypominamy sobie, że przecież Vera nie bawi się to całe udawanie dziewczyny tylko po to by sobie narobić wrogów, ale dlatego, że nie ma innego wyjścia. To, że Liam się tego dowiaduje od niej i w jakis sposób (scena z Zackiem mistrzowska, chyba zacznę podzielać Twoje uwielbienie dla skurwysynów) zmienia w pewnym stopniu odbiór opowiadania. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie, ale czuję się jakby shit got real. Poza tym chyba akcja się rozkręca. Na karku Very teraz znajduje się nie jedno, a cztery nienawistne spojrzenia. To, że Harry jest w tym rozdziale taki mini skurwysynkiem - nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy. Jest zwyczajnym dupkiem do potęgi entej, ale od wielu odsłon tegoż gościa jako idealnego mysia pysia, potrzebuję go w tej formie.

    Wiesz, że jak czytam ten rozdział drugi raz to już mi tak gula nie skacze z powodu ewidentnie złośliwych i dupkowatych zagrywek Zayna? W sensie, nadal są one niesprawiedliwe i krzywdzą Vere w paskudny sposób, ale po przeczytaniu zakończenia rozdziału wiem, że wynika to z nieporozumienia i mój poziom wyrozumiałości przewyższył poziom wkurwienia i znowu nie mogę uzewnętrznić spontanicznej reakcji na te cudne obrazy, które tutaj zaprezentowałaś.
    " - Wpadnij o 20, wtedy będę już wolna.
    -No to do 20, myszko!" Kocham cię nad życie, ale rusz leniwe dupsko i weź mi usuń te cyfry i zmień je na słowa, ok?

    Komentarz, który dzisiaj Ci zostawiam jest poniżej poziomu krytyki, ale obiecuję się postarać przy następnym. Mam mocne postanowienie poprawy aby komentować w dniu pojawienia się rozdziałów, bo chujowo jest mi bez moich autentycznych wybuchów radości czy złości, które towarzyszą pierwszemu czytaniu.
    Ucałowania, pozdrowienia i niech moc weny będzie z Tobą. Albo Joy, bo to chyba to samo.

    M.K

    last-direction.blogspot.com
    feedback-ff.blogspot.com

    P.S Payno dobra dupa. Nie dość, że dobry u empatyczny, to ładny. Vera, radzę Ci się go blisko trzymać.

    P.S 2 Eveline to zajebista przyjaciółka. xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział, emocjonalny - jak zwykle. Tak bardzo mnie zaciekawiłaś że wręcz nie mogę się doczekać kolejnego. Weny życzę i czekam z niecierpliwością na 9.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej , hej , hej ^^ JAKI BEZNADZIEJNY ROZDZIAŁ ?! On jest po prostu świetny ! Też chciałabym tak pisać ! *^* No,więc wszystko jest po prostu doskonale napisane ;* Eveline jest po prostu hdjfkgf *.* Tak samo jak i Liamuś <3 W końcu Vera będzie miała w kimś wsparcie (prócz Eve oczywiście) w tej beznadziejnej sprawie z Malikiem. Jak on może być takim dupkiem ?! Matty <3 Słodziak ^^ Szkoda tylko ,że tak lubi Zayna... Mam wielką nadzieję , że ten dureń będzie dalej udawał i nie skrzywdzi chłopca
    :c

    Życzę dużo weny i tak wspaniałych rozdziałów <3 Czekam na next'a ; *

    OdpowiedzUsuń
  12. Za każdym razem powtarzam, że strasznie współczuję Verze. Dziewczyna ma takie okropne życie. to niesamowite i smutne jednocześnie, że tak bardzo się poświęciła dla własnych marzeń. Myślę, że mało kto by tak postąpił. Jej postawa jest niezwykła. nie wierzę, że faktycznie przez moment myślałam, że Zayn wcale nie jest taki zły. Jednak się myliłam, niestety. Szkoda. Wierzę jednak, że gdzieś w głębi duszy chowa się w nim dobry chłopak, tak jak twierdzi Liam. Tak poza tym, to bardzo miło z jego strony, że w porównaniu do reszty chłopaków okazał jej trochę życzliwości. Zawiodłam się na reszcie chłopaków. Nie sądziłam, że oni także są tacy oziębli jak Zayn. Ciekawe co się z nimi stało...
    no nic, rozdział świetny jak zawsze, czekam na następny i życzę masy weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdzial , Zayn dlaje totalny pajac , harry tez , jej tata także ,ale tylko liam okazal się byc pomocny i mily , kochany lias , wspolczuje jej ze ma do czynienia z tak duza presja wywolana przez te osoby . To dla niej za duzo . Mam nadzieje ze zayn się dowie i zmieni swoj stosunek do niej , powodzenia ,zycze weny i do nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. A witam ,witam , witam ♥
    Od jakiegoś czasu czytam twojego bloga i uważam , że jest świetny !
    Podoba mi się twój styl pisania.Naprawdę masz wielki talent!
    Oby tak dalej ! Życzę dużo weny !
    Chciałabym także zaprosić na swojego bloga : https://maaaaalikkk.blogspot.com
    Nie jest on równie dobry jak Twój , ale mam nadzieję , że pozostawisz po sobie jakiś ślad i zostaniesz ze mną ! ; D Serdecznie pozdrawiam i czekam na next'a!

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślałam, że przez czas mojej nieobecności dużo się zmieni w relacji Zayn-Vera, ale jednak przez te dwa rozdziały nic się nie polepszyła, a wręcz ta cienka nić porozumienia na urodzinach jej brata chyba została przerwana. Oziębłość Malika była wręcz boleśnie odczuwalna mimo iż tylko to czytałam. Na szczęście pojawił się dobry samarytanin - Liam. Okej, rozumiem podejście do sprawy reszty 1D, ale mimo wszystko powinni dać szanse Verze jako nowo poznanej osobie. Nie zawsze pierwsze wrażenie lub przekazana przez kogoś informacja dobrze wpływa na relacje międzyludzkie. Mam cichą nadzieję, że jej tajemnica wyjdzie na jaw, a Zayn kopnie się w dupę za swoje zachowanie.
    Pozdrawiam Morgan Jade.

    OdpowiedzUsuń